Na placach zabaw między al. Racławickimi, Legionową i Puławską przesiaduje młodzież. Huśtawki są zniszczone, a w piaskownicach piachu jak na lekarstwo.
Katarzyna Kuśmierz mieszka na Wieniawie od urodzenia. Jako dziecko spędzała dużo czasu na placu zabaw między blokami. - Kręciłam się na tej samej karuzeli, na której teraz buja się mój syn Jakub - wspomina.
Problem polega na tym, że dziś drabinki i zjeżdżalnie nadają się bardziej na złomowisko niż do zabawy. Huśtawki trzymają się chyba tylko "na słowo honoru”, a w piaskownicy pełno gałęzi, psich odchodów i niedopałków papierosów. Czasem maluch może się też natknąć na puszkę, albo butelkę po piwie.
- Moja córka uwielbia robić babki z piasku, ale na zabawę w piaskownicy przed blokiem rzadko jej pozwalam. Kto wie, co by tam znalazła. Na pewno nie piach, bo tego jest tam jak na lekarstwo -mówi Sylwia Bryda-Kowalczyk, mama 2-letniej Klaudii. - Ciepło zrobiło się już kilku tygodni temu. Administracja powinna skontrolować place zabaw już na początku marca. Drabinki aż się proszą o malowanie, a huśtawkom trzeba dokręcić śrubki. Dlaczego nikt się tym do tej pory nie zajął - pyta.
Bogumiła Stolarczyk, prezes dzielnicowej Administracji Domów "Adrem” obiecała, że zajmie się placami zabaw. - Rozpoczęliśmy już remont jednej z piaskownic. Lada dzień będziemy wymieniać piasek na świeży - dodaje. Zapewnia też, że do połowy kwietnia wszystkie sprzęty dla maluchów zostaną odnowione.
Niestety, Zarząd Nieruchomości Komunalnych, który zarządza terenem, w tym roku żadnych inwestycji w urządzenia dla dzieci nie przewiduje. - Po prostu nie mamy na to pieniędzy - tłumaczy Artur Cichoń, rzecznik ZNK.