Dziś po raz pierwszy kościół zabrał głos w sprawie ciężarnej 14-latki z Lublina. Ks. Podstawka pokazał też wulgarne sms-y, które dostaje od ludzi.
Ksiądz wyznał: - Do tej pory nie wypowiadałem się. Dziś robię to z drżeniem serca. Oświadczam, że w żaden sposób nie chciałem zaszkodzić, i mam przekonanie, że nie zaszkodziłem Agacie, jej rodzinie i nienarodzonemu dziecku.
Jestem księdzem rzymskokatolickim. Działałem w imię dobra człowieka, kierując się poszanowaniem jego godności. Kierowałem się też zasadą zachowania tajemnicy. Teraz moja skrzynka mejlowa jest zasypywana listami, telefon komórkowy esemesami.
Obecny na konferencji prasowej ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik prasowy kurii lubelskiej odczytuje niektóre: "Pier... ped...nastukałbym ci w mordę”, "Życzyłbym ci, żeby cię spuścili w kiblu”, "pluje na Ciebie czarny skur...”, "chciałbym, żeby cię chu... spalili na stosie”.
Ks. Podstawka opowiada dalej: - Zrobiłem i zrobię wszystko, aby pomóc. Mam dobry kontakt z lekarzami w szpitalach, ponieważ 10 lat pracowałem jako duszpasterz w tej branży.
Jak się sprawa rozpoczęła? Mam stały kontakt ze szpitalem na Lubartowskiej. Nikogo nie powinno dziwić, że tam bywam. Tak było i tym razem. Byłem w pobliżu i zajrzałem.
Na nasz telefon służbowy, na który dostajemy różne sygnały, wpłynął sygnał o Agacie. To tajemnica od kogo był sygnał. Pojawiłem się w szpitalu. Zaoferowałem pomoc w postaci miejsca w naszym domu.
Miałem przekonanie, że decyzje Agaty nie są samodzielne. Podkreślam, że nie wywierałem na nią żadnej presji. W szpitalu w Warszawie pojawiłem się po sygnale na ten sam telefon służbowy. Rozmawiałem z ordynatorem, dyrektorem tamtego szpitala, krótko z Agatą, długo z jej matką.
Nigdy nie usłyszałem od matki, żebym się nie pojawiał, żebym się nie interesował jej córką, że mam zaprzestać z nią kontaktów. Nie było tam żadnych tabunów działaczy Ruchu Obrony Życia.
Ks. Puzewicz dodaje, że dołączone na portalach internetowych zdjęcia z tłumem i transparentami, który miał się pojawić w warszawskim szpitalu to manipulacja w stylu podłych tabloidów. - To były zdjęcia z ubiegłorocznej pielgrzymki na Jasną Górę - mówi.
Ksiądz Podstawka kontynuuje. Pokazuje kartkę. - Mam nadzieję, ze Agata mi wybaczy. Napisała: serdecznie zapraszam księdza Krzysztofa do odwiedzania mnie, niech wpada, kiedy chce (Agata napisała to zaproszenie w trakcie szumu medialnego-dop. red.).
Ksiądz nie zaprzecza, że nadal ma kontakt z dziewczynką. Dodaje, że nie boi się zawiadomienia, które dziś zapowiedział złożyć do prokuratury Piotr Zawrotniak, sekretarz Rady Wojewódzkiej SLD.
- Zarzuty Zawrotniaka są tak absurdalne, że na pewno nie będziemy odwiedzać księdza Krzysztofa w więzieniu - dodaje Puzewicz.
Zdaniem księdza Puzewicza to proaborcyjne media rozpętały nagonkę, podając kłamliwe informacje o gwałcie i naciskach kościoła. - Czynienie z czyjegoś nieszczęścia tematu dyskusji ideologicznych jest skandalem - dodał. - Do tej pory nie zabieraliśmy głosu, chcąc zachować dyskrecję ze względu na dobro dziewczyny i jej rodziny.