Spotkanie z egzorcystą ojcem Stanisławem Wodzem było jednym z ciekawszych punktów programu Jarmarku św. Michała Archanioła.
W poniedziałek o swojej pracy z opętanymi i ludźmi żyjącymi w opresji opowiedział ojciec Stanisław Wódz, który spotykał się z wiernymi w nowym bialskim kościele św. Michała Archanioła. Z zapartym tchem wierni słuchali świadectwa posługi jednego z Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Kodniu.
- Czy są dziś opętani? Są. Ale jak człowiek nie otworzy szatanowi furtki, diabeł nie wejdzie, nie ma takiej mocy. Bardzo często wpływa na życie ludzi grzech bałwochwalstwa. Wiele osób doświadcza go poprzez wróżby, układanie kart, sięganie do bioenergoterapii, czy czarów, uroków, zaklęć i przekleństw. Niekiedy wystarczy zwykłe stwierdzenie "idź do diabła”. Kiedy idziemy do wróżki, czy rozkładamy karty, powierzamy komuś swoje życie, los. Powstają lęki, niepokój, apatia i depresje. Zaczyna się niby niewinnie - mówi o. Stanisław Wódz.
Podczas bialskiego spotkania przytoczył kilka przykładów.
Do egzorcysty trafiła pewna studentka. Dziewczyna z bogatego domu miała komfortowe warunki: samochód, najnowszy komputer. Pewnego dnia przecięła żyły i krwią podpisała pismo, że oddaje się diabłu. - Opętał ją szatan. Kiedy przyjeżdżała do Kodnia na egzorcyzmy, robiła się sztywna jak decha. Charczała. Wyła. Z jej ust toczyła się piana. Ta sytuacja trwa trzy lata. Jest postęp, ale dziewczyna nadal jest opętana - relacjonuje zakonnik, który uważa, że dziewczynie brakowało dobrego kontaktu z matką i ojcem.
Tylko raz pojawiła się u niego w kaplicy klasztornej pewna kobieta, którą troskliwie opiekował się mąż. Przybyli z dalekiego zakątka diecezji siedleckiej. - Kiedy modliliśmy się opętana wyła niemiłosiernie. Nie szło wytrzymać - relacjonuje egzorcysta - wierzgała, gryzła. Odprawiliśmy egzorcyzmy. Wtedy ona leżała jakby umarła. Na jednym i drugim oku uczyniłem znak krzyża i powiedziałem: Pan Jezus chce byś otworzyła oczy. Żyj - wyglądała jakby była nie z tego świata - wyjawia duchowny.
Cykl przykładów zakończył opowieścią, której bohaterką była mieszkanka Białej Podlaskiej. Kobieta chciała by wyświęcił mieszkanie, w którym działy się złe rzeczy spowodowane przez męża. - Mężczyzna czynił wielkie zło, o którym nie mogę mówić. Wyświęciłem dom, oddałem go Panu Jezusowi, by mieszkał w nim.
Poradziłem kobiecie, by na dźwięk kroków wracającego męża recytowała modlitwę: Święty Michale Archaniele zwiąż złe moce w nim - opowiadał ojciec, który dodał, że kobieta była zadowolona z efektów.
- Tak czasami niewiele potrzeba, aby było lepiej - wyjawia z charakterystycznym uśmiechem i spokojem egzorcysta.