Gruz, butelki a nawet truchło świni można znaleźć na żydowskim cmentarzu w Łęcznej. Po latach zapomnienia ponad- hektarową nekropolię porządkują bezdomni i bezrobotni ze Stowarzyszenia „Tęcza”.
– Po każdym meczu zbieramy butelki i kartonowe opakowania. Kibice niemal wjeżdżają samochodami na mogiły – mówi Bożena Siuda, prezes Stowarzyszenia Bezrobotnych i Bezdomnych „Tęcza” w Łęcznej.
Stowarzyszenie w kwietniu podpisało umowę z Fundacją Odnowy Dziedzictwa Żydowskiego, na mocy której opiekuje się kirkutem. – W tej chwili czyścimy cmentarz z zarośli. Jednak głównym problemem są wyrzucane tam na dziko śmieci. Ba, w minionym tygodniu ktoś wysypał gruz i zostawił truchło świni – dodaje Bożena Siuda.
Kirkut w Łęcznej funkcjonuje od końca XIX wieku. Ostatni pochówek odbył się w 1942 roku. W czasie wojny macewy rozkradziono. Część z nich odzyskano. Dziś są eksponowane w muzeum, które mieści się w synagodze.
– Nasi bezrobotni i bezdomni pracują społecznie. Gdyby nie ludzie dobrej woli, to nawet nie mielibyśmy czym ściąć chaszczy zarastających kirkut – mówi Bożena Siuda.
– Kirkut jest własnością żydowskiej fundacji i jako miasto nie możemy tam nic robić. Dobrze, że stowarzyszenie zajmuje się tym miejscem, bo wielokrotnie apelowaliśmy do strony żydowskiej o zrobienie porządku na cmentarzu – mówi Dariusz Kowalski, zastępca burmistrza Łęcznej.
– W miarę możliwości zwracaliśmy uwagę na dzikie wyrzucanie odpadków na kirkucie. Niestety, jest nas zbyt mało, aby strzec każdego miejsca w gminie. Teraz, jak ten teren będzie uporządkowany, z pewnością będzie nam łatwiej dopilnować, by na kirkucie panował ład – dodaje Paweł Bakiera, szef Straży Miejskiej w Łęcznej.
Nikt dziś nie jest w stanie oszacować liczby pochowanych tam osób. – Na pewno jednak nie jest to mniej niż tysiąc grobów – dodaje Bożena Siuda. – To miejsce jest częścią naszego dziedzictwa.