Prawdziwe maszyny rolnicze marki John Deere kosztują fortunę. Tu masz wszystkie za kilkadziesiąt złotych w parę godzin. Już jutro polska premiera gry John Deere: Symulator Farmy.
Na szczęście to nie widoczki mają być siła napędową tej gry, a zielone maszyny Jon Deere (w przeciwieństwie do gry Symulator Farmy 2009, która ukazała się we wrześniu i która w głównej mierze opierała się na licencjonowanych maszynach firmy Fendt).
Mecz piłki nożnej na traktorach
Zasady i cele gry są zresztą podobne do Symulatora Farmy 2009. Zarządzamy własnym gospodarstwem, dbamy o uprawy, siejemy, kosimy, orzemy, nawozimy, podlewamy… jak to na wsi. Im więcej nam urośnie, tym więcej zarobimy, a za ciężko zarobione pieniądze kupimy sobie lepszy sprzęt.
Oprócz pracy na własnym gospodarstwie możemy się podjąć robót zleconych. Możemy także wynajmować – jeżeli nas stać – pracowników i stawiać nowe zabudowania gospodarcze.
W sumie cała gra sprowadza się do tego, by zaliczać kolejne misje i odblokowywać w ten sposób nowe maszyny John Deere. A ponieważ to trochę nudne, twórcy dorzucili kilka minigierek w stylu mecz piłki nożnej z użyciem traktorów.
Niedzisiejsza oprawa graficzna ma tę zaletę, że John Deere: Symulator Farmy pójdzie właściwie na wszystkim, co ma w środku procesor. Dość powiedzieć, że cała gra potrzebuje ledwie 300 MB miejsca na dysku.
Do tego 256 MB RAM i kartę grafiki typu Nvidia GeForce 2.
Premiera gry wydawanej przez Top Ware: 15 stycznia. Cena: 49,95 zł.