Francusko-niemiecka TV Arte wyemitowała dokument Claude'a Lanzmanna "Le Rapport Karski".
W ubiegły wtorek, dzień przed telewizyjną premierą dokumentu, we francuskiej Filmotece Narodowej (Cinematheque Francaise) odbył się pokaz przedpremierowy "Le Rapport Karski”. Obecni byli przedstawiciele francuskiego świata kultury oraz polskich instytucji we Francji z ambasadorem RP w Paryżu Tomaszem Orłowskim.
W październiku 1978 roku Lanzmann nagrał w domu Jana Karskiego osiem godzin jego relacji związanej z jego słynna misją wojenną. Do filmu "Shoah” weszły 42 minuty zapisu.
– To nie było świadectwo o Polskim Podziemiu, to nie było świadectwo o ratowaniu Żydów przez sprawiedliwych Polaków. Nie o tym robiłem film, a o śmierci Żydów w obozach zagłady, w komorach gazowych. "Shoah” był o śmierci – mówi Claude Lanzmann. – Dlatego pokazałem w nim dramatyczną relację Jana Karskiego o tym, co na własne oczy widział w warszawskim getcie. To było o wiele ważniejsze dla filmu, niż spotkanie w Białym Domu Kiedy w opartej na swobodnych zmyśleniach książce "Jan Karski.
Powieść”, jej autor Yannick Haenel napisał, że raportując Rooseveltowi, Karski czuł się jak na przesłuchaniu w... gestapo, a Anglików i Amerykanów obarczał winą instytucjonalnego antysemityzmu, Lanzmann zarzucił mu kłamstwo. Postanowił zmontować z nagranych przed 32 laty materiałów dokument pokazujący, co bohaterski Polak mówił amerykańskiemu prezydentowi.
– Chodziło o pokazanie kłamstw Haenela – dodaje Lanzmann.
Z filmu jasno wynika, że spotkanie z Rooseveltem było dla Karskiego wielkim przeżyciem. Prezydenta Stanów Zjednoczonych darzył wielkim szacunkiem i ufał każdemu jego słowu. Czyli – zupełnie odwrotnie niż w książce Haenela.
Emisariusz definiuje też w dokumencie strukturę celów swej misji. Przede wszystkim, chodziło o pokazanie Polski Podziemnej, jako sprawnie funkcjonującego – mimo okupacji – państwa i pełnowartościowego sojusznika Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, zasługującego na wsparcie i obronę przed ekspansjonizmem Stalina.
Kwestia zagłady Żydów, bardzo wyrazista i dramatyczna, w raporcie Karskiego zajmowała około jednej czwartej jego całego czasu.
Haenel fantazjując na temat wizyty Karskiego w Białym Domu, pisze tylko o tym, że Polaka dramatycznie usiłuje zainteresować amerykańskiego prezydenta Holocaustem, a ten jest znudzony i skupia się na obserwowaniu nóg swojej sekretarki. "Le Rapport Karski” konfabulacje te obala.
Claude Lanzmann powiedział nam, że jest zadowolony zarówno z filmu, jak i jego odbioru. Dodał, iż byłoby dobrze, aby został także pokazany w Polsce. W Europie Zachodniej film miał świetną oglądalność.