Nowy Jork jest miastem, które trudno czymkolwiek zadziwić. Czasami jednak się to zdarza. Wielkanocną atrakcją, w dzielnicy Borough Park na Brooklynie, zamieszkiwanej w ogromnej większości przez ortodoksyjnych Żydów stało się pojawienie oddziału polskiej straży pożarnej podczas procesji Drogi Krzyżowej w Wielki Piątek, jak wyruszyła z kościoła pod wezwaniem świętej Franciszki de Chantal.
Proboszcz parafii ks.kanonik Andrzej Kurowski mówi: - Straż pożarna u grobu Chrystusa, a szerzej jej udział w uroczystościach Wielkanocnych jest naszą tradycją, której nie zmogły nawet rozbiory Polski. Skoro mamy także kawałek Polski w tym miejscu na Brooklynie, nie widzę przeszkód, aby polscy strażacy przydawali godności i powagi misterium ofiary i zmartwychwstania Pańskiego.
Zaczęło się od tego, że podczas zeszłorocznej kolędy ks. Kurowski trafił do domu Eugeniusza Ficka, który przed 12 laty przybył do Ameryki z Gniewczyny koło Przeworska. Miejscowości znanej w Polsce z wielkanocnej tradycji "Turków” związanej z powrotem spod Wiednia króla Jana III Sobieskiego. Podczas świąt odbywa się uroczysta parada oddziału przebranego za wojsko tureckie. W "Turków” wcielają się na ogół strażacy-ochotnicy. Ficek latami był "komendantem tureckim” odpowiedzialnym za paradę i jej przygotowanie.
- Ćwiczyliśmy przede wszystkim ceremoniał trzymania warty honorowej przy grobie Chrystusa w kościele oraz jej uroczystej zmiany. Także oddawania honorów wojskowych, w tym salutowania szablą. Niektórzy koledzy robili to tak energicznie, że omal sobie nosów przy tym nie poucinali... – mówi Czesław Szostek z Zielonki koło Kraśnika, mający za sobą trzy lata służby Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego i kilka następnych lat w honorowych kompaniach strażackich.
Ostatecznie sformowano 10-osobowy oddział, w którego w składzie, oprócz dwóch już wymienionych, znaleźli się także dwa reprezentanci Lubelszczyzny, podbiłgorajscy strażacy-ochotnicy Zbigniew Dziewa z Lipin Dolnych i Mariusz Szarzyński z Naklika. Z kolei Rzeszowszczyznę reprezentowali: Józef Kasprowicz ze Stalowej Woli, Kazimierz Bednarz z pobliskiego Rudnika nad Sanem, Tomasz Weryński z Radomyśla Wielkiego i Zbigniew Kusek z Mielca. Dołączyli: Władysław Baran z Torunia i Jan Kaczyński z Grajewa.
- Śmiało mogę powiedzieć, że jest to reprezentacja polskiej Ściany Wschodniej:
Podlasia, Lubelszczyzny i Podkarpacia. Tych stron, skąd pochodzi ogromna większość moich parafian – mówi proboszcz Kurowski (sam spod Krosna).
Nie ukrywa swej dumy z efektu, jaki na wiernych wywołuje wyprężona przed grobem Syna Bożego warta oraz wkraczanie do kościoła i przemarsz kolejnej jej zmiany w akordzie stukotu wojskowych butów o posadzkę świątyni.
Strażacy trzymali wartę także przed monumentalnym pomnikiem Jana Pawła II przed kościołem Świętej Franciszki, nad którym powiewają flagi: watykańska, polska i amerykańska. Pomnik był pierwszym odsłoniętym na świecie po śmierci Ojca Świętego. Miał tego dokonywać arcybiskup Stanisław Dziwisz, ale już po rozesłaniu zaproszeń, okazało się, że Watykan na tę samą datę wyznaczył jego ingres na metropolitę krakowskiego. W Nowym Jorku zastąpił go ks. biskup Tadeusz Pieronek. Odsłonięcie papieskiego pomnika przed polskim kościołem na Brooklynie uświetniły obecnością władze Nowego Jorku, przedstawiciele ONZ i naturalnie władze kościelne. Co rok celebrowane są przy nim kolejne rocznice śmierci papieża-Polaka. Obecna, piąta, w sposób szczególnie uroczysty.
Parafia Świętej Franciszki utrzymywała bliskie kontakty z Janem Pawłem II i jego otoczeniem. Przez wiele lat Ojciec Święty spotykał się z pielgrzymami z Borough Parku. Podczas jednej z nich papieżowi-Polakowi przekazany został hełm bojowy Stanisława Trojanowskiego, nowojorskiego strażaka, bohatera 11 września 2001 roku z World Trade Center. Jan Paweł przyjął dar ze wzruszeniem, a hełm pobłogosławił. Fakt ten odbił się szerokim echem w mediach.
Obecnie o parafii znów jest głośno, tym razem za sprawą polsko-strażackiego tematu wielkanocnego. Takiej asysty przy grobie Zbawiciela nie wystawił w Nowym Jorku – nikt.