Mariusz S., seryjny zabójca ze Stefankowic, przegrał dzisiaj proces z Radiem Lublin, które nazwało go "wampirem”. Sprawa okazała się kosztowna dla skarbu państwa, który będzie musiał zapłacić 10 tys. zł honorarium adwokatowi mordercy.
Mariusz S. ze Stefankowic został skazany na dożywocie za zgwałcenie i morderstwo czterech kobiet. Grasował w latach 1994 - 1997. Ciało jednej z kobiet wrzucił do studni, inną zostawił w podpalonym domu. Odbywał stosunki płciowe ze zwierzętami.
Media pisały o nim jako o wampirze ze Stefankowic. Sześć lat po wyroku morderca wytoczył proces cywilny Radiu Lublin. Poczuł się urażony określeniem go "wampirem”, bo jak pisał, przecież nie pił krwi. Domagał się przeprosin w prasie i 500 tys. zł odszkodowania. Gdyby wygrał, otworzyłoby mu to drogę do procesów przeciwko innym redakcjom.
Sprawę rozpatrywał Sąd Okręgowy w Lublinie. Mariusz S. dostał adwokata z urzędu, bo w więzieniu nie ma dochodów.
Sąd rozpatrując sprawę sięgnął do słownika języka polskiego. Znalazł tam, że wampir to nie tylko określenie kogoś kto pije krew. Tak można nazwać również seryjnego zabójcę z zaburzeniami psychicznymi, który dopuszcza się morderstw o podłożu seksualnym.
Sąd nakazał Mariuszowi S. zwrócić 7,5 tys. zł, które Radiu Lublin wydało na swego prawnika. Kwota może być jednak trudna do ściągnięcia. Skarb państwa zapłaci blisko 10 tys. zł honorarium przydzielonego z urzędu adwokatowi zabójcy.
Wyrok nie jest prawomocny. Mariusz S. może się od niego odwołać.
Kilka lat temu zabójca wytoczył proces ojcu zamordowanej kobiety, który zaatakował go siekierą na sądowym korytarzu. Pieniędzy nie dostał. Chciał się też procesować z prokuratorem i policjantami.