W "Officium Secretum” Marcina Wrońskiego jest wszystko, co dziś najbardziej ciekawi, niepokoi i irytuje. Kler, polityka, tajne służby i wszechobecne media. W dodatku, wszystko dzieje się tu i teraz.
– Cóż, nie każdy czytelnik musi być wielbicielem powieści retro, a wielu lubi wiedzieć, co dziś dzieje się wokół nich, w polityce, w mediach. Stąd moja próba zmierzenia się z powieścią realistyczną. Prawdziwe jest w niej właściwie wszystko, łącznie z pracą lubelskich redakcji.
Dziennikarskie śledztwo to jeden z ważniejszych wątków pana powieści.
– Praca dziennikarza jest porywająca, a ja jestem wychowany na mitologii tego zawodu. Dlatego bohaterami książki uczyniłem Tomasza Stawka z "Kuriera Lubelskiego” oraz Magdalenę Boziak ps. "Bozia” z "Dziennika Wschodniego”, którzy mają zresztą swoje odpowiedniki w rzeczywistości. Tych dwoje dziennikarzy na co dzień konkuruje ze sobą, ale w obliczu wielkiej zagadki postanawiają zjednoczyć siły.
Spróbujmy pójść ich śladem po kazimierskich zaułkach, które tak wiernie przedstawił pan w "Officium Secretum”. Od czego zaczniemy?
– Może od trupa? Z okna klasztoru Franciszkanów wypada na wąską ciemną uliczkę mężczyzna. Wiadomo kim jest ofiara: to jeden z zakonników. Ale kto stoi za jego śmiercią? Stawek i Bozia natychmiast są na miejscu tragedii, bo podążają tropem ojca Marka Glińskiego, dominikanina goszczącego u franciszkanów. Tutaj zatrzymałbym się przy figurze Matki Boskiej, stojącej niedaleko wejścia na wirydarz. Warto ją zobaczyć, ponieważ jest niezwykła, wzruszająca i przezabawna zarazem.
Dokąd jeszcze poprowadzą nas pana bohaterowie?
– Choćby do kościoła św. Anny, w którego okienku ojciec Gliński odkrywa przypadkiem szkielet człowieka. Ten szkielet istnieje naprawdę, ja go "poznałem” 10 lat temu, gdy błąkałem się po Kazimierzu. Wtedy był jeszcze kompletny i przez małe okienko mogłem dostrzec jedynie nogi, teraz widoczna jest także głowa. To niezwykły widok, o którym mało kto wie.
Prawdziwy jest też dom zakonu Betanek…
– …skąd w 2007 roku eksmitowano pod obstrzałem kamer i w świetle fleszy zbuntowane zakonnice. Idąc w tamtym kierunku, mijamy ceglaną kapliczkę przy ul. Puławskiej; ciekawszą zresztą z zewnątrz niż wewnątrz. Tam młoda działaczka partii "Brona” prawie złamała sobie obcas.
Mamy realne miejsca, postaci wzięte prosto z życia. Co jeszcze jest prawdziwe w pana powieści?
– Łatwiej byłoby mi odpowiedzieć, co w niej jest nieprawdziwe. Nawet pogoda jest taka, jak jesienią 2007 roku. To książka napisana bardzo po dziennikarsku. Spójrzmy choćby na informacje z lubelskich mediów z 2007 roku, które czyta Stawek. Przytoczone są artykuły "Bozi” z Dziennika Wschodniego, które tego dnia faktycznie można było przeczytać w gazecie. Jest też słynna sprawa podejrzeń biskupa Wielgusa o współpracę z SB. Spostrzegawczy czytelnik dostrzeże w środowisku z KUL i z lubelskiej kurii rzeczywiste postaci. Dosłownie przytaczam słowa rzecznika Komendy Głównej Policji po eksmisji betanek. Nawet w fikcyjnych wątkach pojawiają się prawdziwi bohaterowie, we wspomnieniach Glińskiego powraca opozycjonista Krzysztof Wasilewski.
Nie zapominajmy jednak o tajemnicy, którą od początku osnuta jest ta powieść. Uda się ją rozwikłać?
– Oczywiście, choć każdy, kto czytał "Officium Secretum”, przyznaje, że rozstrzygnięcie tej zagadki jest zaskakujące i dające do myślenia. Może dlatego, że to specyficzna powieść, bardzo polska, umieszczona w naszych realiach i dotycząca spraw, które tylko my potrafimy w pełni zrozumieć.
I bardzo lubelska, co dla nas jest, oczywiście, dużym jej atutem. Zabrał nas pan w literacką podróż po miejscach, które naprawdę istnieją. To przypadek?
– Oczywiście, nie. Te wszystkie miejsca poznałem wcześniej i w jakiś sposób się nimi zachwyciłem. Dlatego chciałem je pokazać czytelnikowi. Już wiem, że są osoby, które po przeczytaniu książki podążyły tropem moich bohaterów po kazimierskich zaułkach. Dla mnie jest to wielka satysfakcja, ponieważ to oznacza, że książka żyje nowym życiem. Ja sam chętnie wybrałbym się z moimi czytelnikami na wycieczkę do Kazimierza śladem Stawka i "Bozi”. Może zresztą zrobimy to razem?