Nie masz dzieci? Zapłacisz podatek. Urodzisz dziecko – nie dostaniesz becikowego. Takie pomysły ma rząd na zmniejszenie deficytu budżetowego.
Minister powiedział, że rząd szuka różnych możliwości, żeby ograniczyć w przyszłym roku deficyt budżetowy. Rada Ministrów przyjęła już podwyżkę podatku VAT o 1 punkt procentowy, resort finansów zastanawia się nad kolejnymi środkami.
Jednym z nich jest podatek bankowy, drugim – cięcia w świadczeniach dla rodzin. Chodzi tu o becikowe i ulgę prorodzinną.
Zamiast tych ulg minister Rostowski widziałby raczej finansowe wsparcie dla rodzin, które mają troje i więcej dzieci.
W ubiegłym tygodniu posłowie koalicji PO i PSL zaproponowali jeszcze inny sposób na ratowanie budżetu. Zapowiedzieli, że ludzie powyżej 40 roku życia, którzy nie mają dzieci, zapłacą podatek.
Coś podobnego było już w czasach PRL. Tzw. bykowe płacili "starzy kawalerowie”. Obecna modyfikacja tej daniny różni się od "bykowego” tym, że płaciliby i mężczyźni, i kobiety.
Posłowie koalicji rządzącej obiecali w "Fakcie”, że ten podatek nie będzie obejmował osób cierpiących na bezpłodność, a jego wprowadzenie da fundusze do utrzymania emerytów, osób starszych, niepracujących oraz wymagających stałej opieki.
Cytowany przez "Fakt” Mieczysław Kasprzak z PSL uzasadniał wprowadzenie podatku od bezdzietności m.in. tym, że "w społeczeństwie nagradza się bimbających i myślących tylko o swej wygodzie, apartamentach, samochodach i wczasach”, a tak nie może być.