Jesteśmy na krótkiej liście miast, które będą walczyć o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Teraz musimy pokonać Gdańsk, Katowice, Warszawa i Wrocław.
– Lublinianie mogą sobie pogratulować. To dla nas wielkie wyróżnienie – mówił po ogłoszeniu wyników Włodzimierz Wysocki, zastępca prezydenta Lublina. – Mieszkańcy pracowali na ten sukces przez trzy lata. Teraz musimy zrealizować zalecenia ekspertów i przygotować szczegółowy program. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli zmarnować szansę, która zdarza się raz na sto lat, albo wcale.
Lublin przed 13 ekspertami reprezentowała sześcioosobowa delegacja. Na jej czele stali prezydent Adam Wasilewski i Włodzimierz Wysocki. Prezentację naszej kandydatury prowadziła Karolina Rozwód, animator i menedżer kultury. Lublin reprezentowali również Krzysztof Czyżewski, współautor naszego zgłoszenia, historyk Grzegorz Kuprianowicz oraz Rafał Koziński, animator kultury.
– Okazało się, że jak Lublin chce, to potrafi – komentował Koziński po werdykcie. – Malkontenci nie mieli racji. Jesteśmy w finale i to jest coś niezwykłego. Zwłaszcza, że konkurenci mieli nawet pięć razy większy budżet.
– Jestem zdziwiony, że wśród miast finalistów nie ma Łodzi – mówi Grzegorz Rzepecki, dyrektor lubelskich Warsztatów Kultury. – Lublin znalazł się w mocnym towarzystwie, ale jest ryzyko – jest zabawa. W lipcu przyszłego roku odbędzie się finałowa prezentacja. Będziemy musieli pokazać nie tylko konkretny program na 2016 rok, ale i drogę dojścia do niego.
Miasta walczące o ESK liczą nie tylko na prestiż, ale i na zyski. Za zwycięstwo Komisja Europejska przyznaje 1,5 mln euro. Większe korzyści przychodzą później. W Liverpoolu, który był Stolicą Kultury w 2008 roku do kasy miasta wpłynęło 800 mln funtów, zbudowano wiele nowych hoteli, restauracji, dróg i obiektów kulturalnych.
Lublin jest jednym z pierwszych miast, które ogłosiły start w konkursie o tytuł ESK 2016. Kandydaturę wsparli m.in. brytyjski historyk Norman Davies, Rita Gombrowicz, Zbigniew Brzeziński i metropolita krakowski Stanisław Dziwisz.