Lubelskich kwiaciarzy zbulwersował apel kościelnych hierarchów, by wierni nie przynosili kwiatów na pogrzeb abp. Józefa Życińskiego. Coraz bardziej boją się o swoją przyszłość, więc też apelują: Nie rezygnujcie z kwiatów!
– W ramach tego programu biedni studenci i uczniowie z województwa lubelskiego dostają pieniądze na akademiki, książki czy wyjeżdżają na obozy w wakacje – tłumaczy ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik archidiecezji lubelskiej.
– To odgórne sterowanie i manipulowanie naszą wolą, naszymi uczuciami i pieniędzmi – napisała na swoim internetowym blogu prezes Lubelskiego Klubu Florystów. – Dawać i otrzymywać kwiaty, to dzielić się pięknem i radością. To wyrażać szacunek, miłość, a także smutek i żałobę.
Pod apelem, który trafił też do naszej redakcji, podpisał się Łódzki i Lubelski Klub Florystów (liczy 20 członków). Tekst został też odczytany podczas Targów ogrodniczych "Gardenia'” w Poznaniu.
– Nie wykluczamy przeznaczania pieniędzy na szczytny cel. Lecz można przecież jednocześnie symbolicznie uczcić kwiatami pamięć zmarłego czy szczęście młodej pary. Ostatnio zainteresowanie kwiatami spadło o jakieś 30 proc. – podkreśla szefowa lubelskich florystów.
– Jeśli sugeruje się, by na pogrzeb tak ważnej osoby, jak abp. Józef Życiński, nie przynosić kwiatów, to ludzie mogą stwierdzić, że tym bardziej nie ma takiej potrzeby przy pogrzebie zwykłej osoby – dodaje jej koleżanka z klubu. – Nasz apel nie jest atakiem na Kościół. Boimy się tylko, że w końcu kwiaty zostaną całkiem wyparte z rynku – podkreśla florystka.
Co na to Kościół? – Apel kwiaciarzy jest mało racjonalny. Ale ludzie mają prawo wyrażać swoje uczucia i emocje – komentuje biskup Mieczysław Cisło, administrator archidiecezji lubelskiej.
Kwiaciarze nie ukrywają, że z roku na rok zarabiają mniej. W dodatku od 1 stycznia podatek VAT na kwiaty wzrósł z 3 na 8 proc., zmniejszyła się też kwota zasiłku pogrzebowego.
– Zainteresowanie kwiatami jest coraz mniejsze – przyznaje Beata Chodkowska z popularnej kwiaciarni "Łezka” w Lublinie. – W moim punkcie w ciągu czterech lat sprzedaż spadła o jakieś 50 proc. – ocenia kwiaciarka.
Z bukietów rezygnuje coraz więcej osób. – Na moim ślubie wszyscy goście zamiast kwiatów przynieśli karmę dla psów. Zawiozłem to z żoną do schroniska, bo bardzo kochamy zwierzęta – mówi Tomasz Dryła z Lublina.
– Byłem ostatnio na pogrzebie, gdzie zamiast kwiatów zbierano pieniądze na dom dziecka – opowiada Mirek Urban z Lublina.