– Lenin i Stalin krytykowali Różę. Naziści zbezcześcili jej grób. Nie możemy oskarżać Luksemburg za represje w ZSRR czy PRL. Dlatego chyba zbyt pochopnie Lublin pozbył się jej ulicy. Rozmowa z dr. Tomaszem Kitlińskim .
– Po pierwsze: to buntowniczki. Po drugie: ich korzenie sięgają Lubelszczyzny. Różnorodnego – narodowo i ideowo – ale naszego regionu. Wszystkie trzy: Róża, Bela i Nan wywodzą się z rodzin żydowskich i weszły do historii niepokornych. Dziś nazwalibyśmy je kontestatorkami, feministkami, pacyfistkami. Rebelia Róży, Beli i Nan polega na niezgodzie wobec zastanej rzeczywistości, na ich dramatycznym "Nie!” w obliczu krzywdy ludzkiej, na walce o zmianę społeczną, na próbie wprowadzania polityki równych praw.
•Róża Luksemburg miała kiedyś w Lublinie swoją ulicę, ale ta przepadła na fali zmian. Zastąpił Różę ksiądz Jerzy Popiełuszko. Pana zdaniem, to ciekawa osoba i należy się jej nasza uwaga?
– Róża urodziła się w Zamościu, a szkołę średnią ukończyła z oceną celującą w Warszawie. Tam zaangażowała się w działalność polityczną. Nie miała jeszcze 18 lat, a już musiała z tego powodu uciekać do Szwajcarii. Była pierwszą kobietą, która na uniwersytecie w Zurychu obroniła doktorat. Mnóstwo pisała. I to nie tylko książki i artykuły, ale także tworzyła projekty przemian społecznych. Ale to nie przeszkadzało Luksemburg pisać uczuciowe poetyckie listy. A poza tym, zachwycała ją… przyroda, lubiła obserwować ptaki. To, co dziś nam jest w niej bliskie – jako wyróżniająca się oratorka zbierała głos w obronie praw wykluczonych.
•A co z jej poglądami politycznymi i działalnością komunistyczną? Do dziś wielu osobom kojarzy się jako przedstawicielka krwawego terroru minionej epoki…
– Lenin i Stalin krytykowali Różę. Naziści zbezcześcili jej grób. Nie możemy oskarżać Luksemburg za represje w ZSRR czy PRL. Dlatego chyba zbyt pochopnie Lublin pozbył się jej ulicy. Przerażał ją "ultracentralizm” Lenina, jego absolutyzacja partii komunistycznej. Wierzyła raczej w żywiołowość i spontaniczność. Zapominamy, że Róża opowiadała się za demokracją, pluralizmem i wolnością prasy. Występowała przeciwko przymusowi, przemocy i militaryzmowi.
– Bela Szapira całe życie związana była z naszym miastem. W przedwojennym Lublinie działała cała mozaika partii politycznych, w śród nich partia Bund, której przewodziła właśnie Szapira. Bund charakteryzowały idee lewicowe, ale pozostawał on w konflikcie z bolszewikami.
• Czyli Bela jak Róża była kobietą polityczną…
– Szapira robiła wszystko, by polepszyć los najniższych warstw społecznych miasta. W okresie międzywojennym dbała o chorych, bezrobotnych, wykluczonych. W strasznym czasie II wojny światowej, w czasie Zagłady, współpracowała z polskim i żydowskim ruchem oporu. A w lubelskim getcie pomagała w… garkuchni. Jest ofiarą nazizmu, Bela zginęła w obozie w Ravensbrück.
• Historycznie najbliższą nam postacią jest pana trzecia bohaterka, Nan Golin. Może choć ona jest politycznie poprawna?
– Nan Golding to Amerykanka, która nie mogła znieść militarystycznej polityki prezydenta George'a W. Busha i ze Stanów Zjednoczonych przeniosła się do Francji. Jest nam bliska historycznie – bo to współczesna artystka – i sentymentalnie. Rodzina Nan wywodzi się z Lubelszczyzny. Moja trzecia bohaterka tworzy fotografię, którą upomina się o prawa kobiet i mniejszości. Goldin przedstawia – na równych prawach – rozmaite pary miłosne: kobieta–mężczyzna, kobieta–kobieta, mężczyzna–mężczyzna. Ta rozmaitość oddaje różnorodność orientacji miłosnych na Lubelszczyźnie i na całym świecie. Sztuka Nan ostrzega także przed brakiem odpowiedzialności w życiu seksualnym i epidemią HIV/AIDS. Wiele fotografii Goldin ukazuje cierpienie umierających na AIDS. Jedną z prac Goldin można było oglądać w warszawskim Muzeum Narodowym na wystawie "Ars Homo Erotica”, przygotowanej przez Pawła Leszkowicza, który teraz dla lubelskiej Galerii Labirynt stworzył ekspozycję "Miłość to miłość”. Bunt Nan wyraża się poprzez sztukę, tak jak bunt Róży i Beli wyraził się w polityce. Wszystkie trzy panie wyszły z podobnych żydowskich rodzin na Lubelszczyźnie. Wszystkie trzy przejęła niesprawiedliwość, uprzedzenia, zło w społeczeństwie.
• Oprócz złej sławy Luksemburg, Bela i Nan nie są zbyt znane?
– One są znane na świecie. Są zapomniane u nas. I to wielka szkoda. Jeśli chcemy kultywować różnorodność naszego regionu, to pamiętajmy o żydowskich rebeliantkach. To silne osobowości, osoby zdecydowane na radykalne działanie. Zaangażowane w – znów mówiąc językiem współczesnym – aktywizm. Festiwal Transeuropa dotyka właśnie aktywizmu, działalności społecznej w sztuce i społeczeństwie. Historie Nan, Róży i Beli świetnie do tego pasują.
Transeuropa
• Galerii Labirynt
• Teatrze NN przy Grodzkiej
• Zachęcie przy ul. Obrońców Pokoju
• Spółdzielni przy Obrońców Pokoju
• Tekturze na Wieniawskiej
• Chatce Żaka przy ul. Radziszewskiego.
Wstęp na wszystkie wydarzenia jest wolny.
Program tutaj