Sławomir Nazaruk to piłkarski symbol "zielono-czarnych”. Przez czternaście lat występował w górniczych barwach. Jednak 36-letni zawodnik postanowił zawiesić buty na kołku. W sobotę, podczas meczu z Ruchem Radzionków, Sławek po raz ostatni zaprezentuje się przed własną publicznością.
W "zielono-czarnych” występował do 2000 roku. Razem z trenerem Władysławem Łachem przeniósł się do Śląska Wrocław, beniaminka ekstraklasy. I już w debiucie zdobył bramkę.
Potem grał również w Wiśle Płock i Widzewie Łódź. Do Łęcznej wrócił przed sezonem 2004/05, kiedy zespół w ekstraklasie prowadził Bogusław Kaczmarek. I został w nim już na dobre i na złe. Po karnej degradacji do trzeciej ligi, jako jeden z nielicznych nie szukał sobie nowej drużyny. – Bo to jest mój klub – tłumaczył.
W obecnym sezonie nie grał zbyt wiele. Wystąpił tylko w dwunastu spotkaniach i strzelił jednego gola. Często wchodził z ławki rezerwowych. Jednym z powodów były kłopoty zdrowotne, drugim chyba decyzje personalne trenera Mirosława Jabłońskiego.
– Osoba szkoleniowca nie ma w tym przypadku nic do rzeczy – twierdzi Sławomir Nazaruk. – Kiedy podjąłem decyzję o zakończeniu kariery piłkarskiej? Myślałem już o tym przed rokiem. Jednak wówczas otrzymałem propozycję przedłużenia kontraktu od prezesa Krzysztofa Dmoszyńskiego, czego w ogóle się nie spodziewałem.
Ponieważ dobrze czułem się fizycznie, wyraziłem zgodę. Niestety, kontuzja stawu skokowego pokrzyżowała moje plany. Zdrowie nie pozwoliło, aby grać na miarę oczekiwań. Nie prezentowałem tego poziomu, który chciałem prezentować. Piłka nożna to całe moje życie, kocham to robić, ale czas ustąpić miejsca młodszym. Zawodników nadal grających w moim wieku nie ma już zbyt wielu.
Do końca sezonu pozostały dwa mecze, w sobotę u siebie z Ruchem Radzionków i tydzień później na wyjeździe z Kolejarzem Stróże. Biorąc pod uwagę zakaz nałożony na kibiców drużyn przyjezdnych, 4 czerwca będzie ostatnim dniem, aby zobaczyć Sławka w oficjalnym występie w barwach GKS.
– Na spotkaniu na pewno będę, nie wiem tylko, czy znajdę się w 18-osobowej kadrze – dodaje zawodnik. – Czy jestem zadowolony z tego co osiągnąłem? Trudno mówić o sukcesach, bo mistrzem kraju nie byłem. Wystąpiłem tylko w finale Pucharu Polski. Ale biorąc pod uwagę pułap, z którego startowałem, to już może ekstraklasa jest osiągnięciem.
Prezes klubu Artur Kapelko proponował mi zorganizowanie mecze pożegnalnego, ale wolałbym mu to "wybić z głowy”. Dlatego wszystkich kibiców zapraszam na najbliższą sobotę. Chciałbym im podziękować za kredyt zaufania, którym mnie obdarzyli.
Nazarukowi, jak mało któremu piłkarzowi należą się słowa uznania, za to co zrobił dla klubu. – Sławek jest skromnym człowiekiem i nie chce żadnego oficjalnego pożegnania – mówi Joanna Matejak z zarządu GKS Bogdanka.
– Jednak chcemy i musimy podziękować mu za wszystko, przynajmniej w sposób symboliczny. Czy zostanie u nas już w innej roli niż piłkarza? Wszystkie decyzje będą zapadały po zakończeniu sezonu.
– Skonkretyzowanych planów nie mam. Oczywiście chciałbym zostać przy sporcie, skończyłem już "Kuleszówkę”, ale czy ktoś będzie mną zainteresowany? Z łęczyńskim klubem miałem tylko rozmowę wstępną – kończy Nazaruk.