276 dni wystarczyło, aby 23-letni Jakub Bielak chory na mukowiscydozę uwierzył, że może mieć nowe płuca. W zbiórce pieniędzy na przeszczep w wiedeńskiej klinice pomagali mu studenci z Lublina.
Mieszkaniec podlubelskiej Niedrzwicy Dużej choruje na mukowiscydozę. To nieuleczalna choroba. Życie 23-latka to codzienna walka o oddech. Kilka razy dziennie poddaje się różnym inhalacjom i drenażom. Bierze też leki i witaminy. Ale jedynym ratunkiem dla Kuby jest przeszczep płuc. To koszt ok. 500 tys. zł.
Jeszcze na początku roku cel wydawał się nierealny. Jednak w życiu chłopaka pojawili się ludzie, których nigdy wcześniej nie spotkał. – Pewnego dnia do siedziby samorządu studentów UMCS przyszła dziewczyna Kuby z prośbą o pomoc – opowiada Paweł Romański z Samorządu Studentów UMCS. – Na 12 członków samorządu, 10 powiedziało, że to jest niewykonalne. Ale dwie osoby się uparły i od tego wszystko się zaczęło.
– Gdy w zeszłym roku zdobyłam srebrny medal Mistrzostw Świata w taekwondo, uznałam, że wszystko jest możliwe – mówi Iwona Duklewska, dziewczyna Kuby.
Ruszyła akcja "Ostatni oddech”, którą wczoraj oficjalnie podsumowano.
Dziś wszystkich imprez, zbiórek pieniędzy i koncertów, które studenci organizowali od stycznia nie sposób policzyć. Było ich tak dużo. – W akcję było zaangażowanych ok. 400 osób – wylicza Romański.
Byli to zarówno przedstawiciele uczelni, ale też duchowni, muzycy a nawet członkowie Klubu Anonimowych Alkoholików z Helu.
Ludzie byli hojni. – Pamiętam zbiórkę pieniędzy w jednym z lubelskich akademików UMCS, w "Heliosie” – dodaje Romański. – W ciągu 45 minut zebraliśmy ponad 1300 zł, czyli 30 zł na minutę.
– Bariera finansowa została pokonana. Teraz już wszystko jest w rękach lekarzy – kwituje Emilia Siuda z Samorządu Studentów UMCS.
Kuba szykuje się do wyjazdu do kliniki do Rabki, gdzie przejdzie badania. – Pojadę tam w listopadzie – mówi Kuba. – Później lekarze ustalą szczegóły wizyty w Wiedniu, gdzie zostanie przeprowadzona operacja. Rozpoczną się też poszukiwania dawcy, które z reguły trwają 6–8 miesięcy. Mam pewne obawy, bo to bardzo skomplikowana operacja. Na cztery miesiące będę też musiał pojechać do Wiednia. Będę tam sam. I chyba tego teraz boję się najbardziej.