Najbogatsze regiony gonimy szybciej niż inni. Problem jest tylko z bezrobotnymi, którym coraz trudniej jest znaleźć nowe zajęcie. Tak wygląda Lubelskie oczami statystyków.
– Jest lepiej niż średnio w kraju – mówi Krzysztof Markowski, dyrektor Urzędu Statystycznego w Lublinie. – W porównaniu z listopadem 2010 r., zatrudnienie wzrosło u nas o 6,5 proc., a w kraju zaledwie o 3,4 proc. Za poprawę sytuacji w naszym regionie odpowiadają głównie firmy prywatne.
Średnia pensja w Lubelskiem w 2011 r.( liczona od stycznia do listopada) to 3074 zł brutto. Średnia krajowa wciąż jest wyższa – 3566 zł.
– Do takich zarobków jeszcze mi daleko, chociaż firma dobrze sobie radzi, a ja pracuję w niej od prawie 6 lat – mówi Adam, handlowiec z Lublina. – Pamiętam tylko jedną, niewielką podwyżkę. Trafiają się premie, ale tylko uznaniowe. Pracodawcy chyba wiedzą, że nie muszą płacić więcej, bo trudno u nas o stałą pracę.
Według statystyk, nasze płace rosną. W listopadzie 2011 średnie zarobki przekroczyły 3200 zł brutto. Lubelskie znalazło się pod tym względem na 9 miejscu w kraju.
– Statystyki wynagrodzeń windują trzy najbogatsze regiony, które znacznie odstają od średniej: Mazowieckie, śląskie i Dolnośląskie – tłumaczy Markowski. – W pozostałych województwach płace są w miarę wyrównane.
Powody do zadowolenia mogą mieć też przedsiębiorcy. Jeśli wierzyć statystykom, to sprzedają coraz więcej produktów i usług. – Przychody z tego tytułu wzrosły o ponad 16 procent – mówi Markowski. – Lepiej jest tylko w Łódzkiem.
Z badań wynika, że coraz lepsze wyniki notują też punkty handlowe. Przychody ze sprzedaży detalicznej wzrosły w ubiegłym roku o blisko 12 proc. Najwięcej pieniędzy przeznaczamy na żywność, napoje i papierosy. Pochłania to 40 proc. naszych wydatków.
Bezrobocie w naszym regionie wynosi 12,8 proc. To niewiele więcej niż średnia krajowa (12,1 proc.). Najgorzej jest w rejonach przygranicznych. Dłuższe kolejki do pośredniaka notowane są także w powiecie biłgorajskim. Ofert pracy brakuje jednak w całym regionie.
– W listopadzie na jedno wolne miejsce pracy przypadało 117 bezrobotnych – dodaje Markowski. – Ale na przestrzeni ostatniego roku wskaźnik ten był znacznie niższy – podkreśla.
Tegoroczne prognozy też nie napawają optymizmem. Aż 28 firm zgłosiło już plany zwolnień grupowych. To oznacza, że pracę straci blisko 500 osób.