Właściciel psa, który pogryzł trzy osoby, twierdzi, że zwierzę mu uciekło. Prokuratura utrzymuje, że mężczyzna wyrzucił je z samochodu. Zarzuciła mu znęcanie się nad zwierzęciem oraz narażenie ludzi na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.
Następnego dnia pies zaatakował na ulicy kobietę, która odprowadzała do szkoły 11-letnią córkę. Zwierzę gryzło mamę i córkę w ręce i szarpało za ubrania. Matka zasłaniała dziecko. Na szczęście zatrzymał się przejeżdżający obok kierowca busa. Kobieta wepchnęła córkę samochodu. Kierowca wraz z pasażerami próbował odgonić agresywne zwierzę. Wtedy pies ugryzł jednego z mężczyzn.
Dorośli mają pokąsane ręce. Dziecko zostało ugryzione w twarz. Dopiero po kilku miesiącach okaże się czy, zostanie blizna.
Jeszcze tego samego dnia policjanci odnaleźli biegającego po ulicy psa. Dotarli też do świadka, który przypomniał sobie mężczyznę wyrzucającego zwierzę z samochodu. Pamiętał nawet numery rejestracyjne auta.
W poniedziałek 53-letni właściciel samochodu został zatrzymany. Mężczyzna wziął psa za darmo z ogłoszenia. We wtorek usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzęciem poprzez jego porzucenie. A także zarzut narażenia trzech osób na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Prokuratura oddała go pod dozór policji. Grozi mu do trzech lat więzienia i odpowiedzialność finansowa za skutki pogryzienia.
Mężczyzna ma własną wersję wydarzeń. – Twierdzi, że pies uciekł mu z samochodu – mówi Sylwester Woźniak, prokurator rejonowy w Świdniku.
Policji udało się też namierzyć właściciela psa, który pod Janowem Podlaskim zaatakował dwie 12-letnie dziewczynki. Jedna z nich zdążyła zadzwonić po policję. Policjanci odgonili psa pałkami. Jego właściciel odpowie za wykroczenie – niedopilnowanie zwierzęcia.
Inaczej sprawy się mają w śledztwie starającym się wyjaśnić, czyje psy pod koniec ub. roku zagryzły 42-letnią mieszkankę Kraczewic Rządowych. Zaatakowały ją przy przystanku, gdzie czekała na autobus. Prokuratura liczy, że przełom w sprawie przyniosą wyniki badania sierści znalezionej na ubraniu zagryzionej kobiety. Mają być porównane z DNA psów, które trzymał jeden z mieszkańców okolicznej miejscowości.