Test przyrodniczy był trudniejszy od zadań z matematyki. Zawsze było odwrotnie – tak lubelscy uczniowie komentują wczorajszą, matematyczno-przyrodniczą część egzaminu gimnazjalnego.
– Najwięcej trudności sprawiła mi chemia. Zadania o pierwiastkach były ciężkim orzechem do zgryzienia. Egzamin w poprzednich latach był o wiele prostszy – ocenia Kasia Kucharzyk z lubelskiego Gim. nr 9. – Wiele zadań przysporzyło wątpliwości co do rozwiązania np. obliczenie położenia miast przez południki czy pierwiastków z chemii – mówi z kolei Bartek Sroka. – Wydaje mi się, że poprzednie egzaminy były łatwiejsze.
Potem (co jest tegoroczną nowością) uczniowie mieli 45-minutową przerwę, a po niej zasiedli do 90-minutowego testu z matematyki. Tu zaskoczenie.
– Egzamin był bardzo prosty. Banalne było uzasadnienie, dlaczego dany jest trójkąt równoboczny i zadanie z prędkością. Test ogólnie był test na myślenie. Wystarczyło ruszyć głową – mówi Daniel Gołosiński z lubelskiego Gim. nr 18. – Najwięcej kontrowersji wzbudziło zadanie z doniczkami. Ale ogólnie test był prosty, dużo łatwiejszy od próbnego – oceniają koleżanki Daniela ze szkoły.
Dziś ostatnia część egzaminu – języki obce. Ta po raz pierwszy będzie zaliczana do wyniku całego egzaminu. I po raz pierwszy podzielona na poziom podstawowy (rozpocznie się o godz. 9 i potrwa 60 minut) i rozszerzony (początek o godz. 10.45, potrwa również 60 minut).
Przystąpienie do egzaminu jest warunkiem ukończenia gimnazjum. Co ważne, testu nie można nie zdać. Nawet, gdy gimnazjalista zdobędzie zero punktów, ukończy szkołę. Za to wynik (ze wszystkich trzech dni) będzie miał wpływ na przyjęcie ucznia do wybranej przez niego szkoły ponadgimnazjalnej. Im więcej punktów, tym większe szanse na dostanie się do najlepszych liceów. (MB, PM, TS)