Nowy system identyfikacji w szpitalach ma ograniczyć pomyłki i zapewnić chorym więcej prywatności.
Identyfikatorami będą opaski z kodami, zakładane na nadgarstek lub kostkę. Ma to ograniczyć pomyłki i zapewnić chorym więcej prywatności, bo informacje będzie można sprawdzić tylko za pomocą specjalnego czytnika.
Szpitale przewidują jednak, że nie będą mogły dotrzymać lipcowego terminu wprowadzenia elektronicznych opasek. Ministerstwo Zdrowia spóźnia się bowiem z publikacją ostatecznego rozporządzenia w tej sprawie. – Nowy system identyfikacji pacjenta jest dużym przedsięwzięciem finansowym i logistycznym. Koszty będą znaczne. Brak wytycznych ministra praktycznie uniemożliwia nam przeprowadzenie wymaganych prawem procedur – mówi Marta Podgórska, rzecznik prasowy SPSK nr 4 w Lublinie.
Na rozporządzenie czekają również inne placówki, m.in. szpital im. Jana Bożego w Lublinie i Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Białej Podlaskiej. – Przewidujemy, że będzie poślizg, skoro rozporządzenia jeszcze nie ma – tłumaczy Podgórska. – Zakup opasek będzie najłatwiejszy, ale potrzebny jest jeszcze system czytników. Zakładamy, że koszt wprowadzenia całego systemu wyniesie powyżej 14 tys. euro, a więc będzie nas obowiązywała procedura przetargowa.
W niektórych szpitalach koszty mogą być jednak mniejsze. – Zakup czytników kodów i zintegrowanie ich z systemem informatycznym szpitala to koszt ok. 6–8 tys. zł – szacuje Monika Szarkowska-Skiba, pełnomocnik ds. jakości w Samodzielnym Publicznym Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Chełmie. M.in. w tej placówce wielu pacjentów już teraz nosi opaski. Co prawda nie z kodem, ale z wydrukowanymi informacjami.
W DSK w Lublinie podobne rozwiązanie funkcjonuje prawie od roku. – Każdy pacjent ma na ręce opaskę z imieniem, nazwiskiem, datą urodzenia i podpisem rodzica. Przy łóżkach od dawna nie ma kart informacyjnych – mówi Agnieszka Osińska, rzecznik DSK w Lublinie.
Ale czy to potrzebny wydatek? – Może to pozwala zachować prywatność, ale dla małych dzieci opaski są niewygodne, bo obciskają rączkę i zostawiają ślady – uważa Marta Kłosowska, mama małego pacjenta DSK.
– Opaski są zbyteczne. Na oddziale każdy zna pacjenta. Lepiej, gdyby pieniądze były wydawane na leczenie – ocenia Lucyna Staszczak z Lublina.