Jeszcze w marcu myślał o maturze i studiach. Teraz by żyć musi znaleźć dawcę szpiku.
– Tuż przed Wielkanocą dostałem krwotoku z nosa. Wcześniej nic mnie nie bolało. Nie miałem żadnych objawów – opowiada Michał.
Na ponad dwa miesiące trafił do szpitala. Diagnoza: Nocna napadowa hemoglobinuria i aplazja szpiku.
– To bardzo rzadka choroba. Defekt genetyczny powoduje niekontrolowany rozpad komórek krwi i szpiku – tłumaczy dr Tomasz Gromek z Katedry i Kliniki Hematoonkologii i Transplantacji Szpiku Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Jedyny ratunek to przeszczep szpiku. Na to można czekać krótko, ale można też się nie doczekać w ogóle.
Michał raz w tygodniu przyjeżdża do SPSK1. – Ma robione badania. Lekarze sprawdzają też czy trzeba mu przetaczać krew i płytki – tłumaczy mama 20-latka.
– W tej chwili jego stan jest dobry. Ale co będzie się działo za dzień czy za dwa? Nie wiadomo. Może być bardzo źle – mówi lekarz.
Z każdym dniem organizm chłopaka traci odporność. – Dlatego nigdzie nie wychodzi, a my często myjemy ręce. Pilnujemy też, żeby nikt nie napił się z kubka Michała – tłumaczy pani Grażyna.
Czteroosobowa rodzina Kalinowskich mieszka w Kolczynie (gm. Józefów nad Wisłą) w niewielkim domku z jednym pokojem i kuchnią.
– Trzeba dobudować pokój i łazienkę, żeby Michał miał po przeszczepie sterylne warunki – tłumaczy Grażyna Zyska, organizatorka festynu charytatywnego na rzecz chorego 20-latka.
Rodzice Michała nie pracują, oboje są na rencie. – W sumie mamy ok. 1400 zł. do tego renta Michała, którą dostał na 2 lata – ok. 500 zł. To wszystko – mówi pani Grażyna.
Tymczasem leki kosztują 100 zł tygodniowo. Dojazd do szpitala do Lublina to kolejne 50 zł.
Jak pomóc?
Kto może zostać dawcą szpiku
Każdy zdrowy człowiek w wieku 18-50 lat. Nie może być nosicielem wirusa HIV, WZW B i C. Dyskwalifikuje przejście żółtaczki pokarmowej, gruźlicy, choroby hematologiczne i onkologiczne. Potencjalny dawca szpiku może zgłosić się tylko do jednej bazy. – Przestrzegam przed podejmowaniem decyzji pod wpływem chwili – uczula Iwona Świerczek-Bażańska z fundacji Urszuli Jaworskiej, założycielki Banku Dawców Szpiku Kostnego. – Coraz częściej dawca wycofuje się w ostatniej chwili np. ze strachu. Trzeba być świadomym, że oddawanie szpiku kostnego jest zabiegiem medycznym. Jeśli ktoś boi się kłucia i igły, nie może być dawcą.