16-letnia dziewczyna dla żartu zadzwoniła na telefon zaufania. Twierdziła, że popełni samobójstwo. Postawiła na nogi kilkunastu policjantów. Gdy do niej dotarli, okazało się, że telefon był żartem.
Twierdziła, że chce popełnić samobójstwo, bo dwa lata temu zginęli jej rodzice, a siostra, która ją wychowuje, nadużywa alkoholu. Pytana o adres wyznała, że mieszka w Warszawie.
Telefon, z którego dzwoniła nastolatka logował się w okolicach Terespola. Tamtejsi policjanci próbowali jak najszybciej do niej dotrzeć.
- Działali pod silną presją czasu, gdyż z informacji przekazanych przez pracowników fundacji wynikało, że dziewczyna była bardzo wiarygodna i rzeczywiście może sobie coś zrobić – informuje Jarosław Janicki, z policji w Białej Podlaskiej.
Policjanci dotarli do nastolatki w piątek przed południem. Okazało się, że dziewczyna zmyśliła, że jest sierotą. Przy ojcu przyznała się, że do warszawskiej fundacji zadzwoniła dla żartu.
Jej zachowaniem zajmie się sąd rodzinny.