Wydawnictwo Czarne
W tytule jest literówka. Powinno być "Solą” - tak bolesne i gorzkie są losy bohaterów powieści hinduskiego pisarza młodego pokolenia (rocznik 1971). Kto potrafi towarzyszyć nieszczęśliwym – znajdzie przyjemność w tej lekturze.
Autor zabiera nas w podróż po Bułgarii. Ulrich wspomina dzieciństwo sięgając czasów gdy ojciec budował linie kolejowe sięgające Stambułu i orientalne przestrzenie były tłem beztroskich lat. Śledzimy tragiczne perypetie bliskich Ulricha i jego samego. Przemiany polityczne i kulturowe jakich doświadcza ten kawałek Europy są i nam bliskie.
Powieść czytałam jak powieść. Konflikt z ojcem, dobrze. Niespełnione marzenia artystyczne, tragiczny koniec małżeństwa, śmierć przyjaciela, choroba i śmierć ojca. Fikcyjnym bohaterom autorzy fundują piekło.
Ale natrafiłam na cytat: Na nowych placach zabaw drabinki w kształcie rakiet wpajały dzieciom od małego namiętne umiłowanie przyszłości. I los Ulricha przestaje być abstrakcyjny. Na lubelskim LSM kilka pokoleń dzieci wychowało się na drabinkach w kształcie rakiety. Powieść ma w sobie sól prawdy. Niestety.
Sądząc po liście osób, którym autor dziękuje za pomoc w pisaniu – prawdziwych losów i miejsc jest w niej sporo. Hinduski pisarz młodego pokolenia, który zabiera czytelnika do Historycznej i współczesnej Bułgarii, dawnych Niemiec, współczesnej Gruzji i Ameryki przekopał się przez dokumenty i stara się z przedmiotów, budowli, miejsc, zapachów zbudować realny świat. Zaludnił go solówkami – jego bohaterowie solo borykają się z życiem i historią, która jest wybitnie opresyjna w ich krajach.
Zdecydowanie "Solo” nie jest lekturą rozrywkową. Jeśli uwierzymy autorowi, że odrobił lekcje i Leonid Breżniew na prawdę mówił to, co mówi na opisanym spotkaniu w Gruzji – powieść porządkuje wiedzę o historii współczesnej naszych bliskich sąsiadów. I uświadamia jak wiele złego się tam działo.
Pewnie w każdym kraju można wyszperać takie życiorysy i historie. Może wystarczy zapytać. Rana Dasgupta zapytał.