Świadek zeznał w sądzie, że "opłatę składkową na cele polityczne”, która miała trafiać do prywatnej kieszeni byłego burmistrza zbierali prominentni dziś politycy. – To bzdura i kłamstwo – replikują oskarżani
Sensację wywołały wczorajsze zeznania świadka w tej sprawie – byłego przewodniczącego rady nadzorczej KPEC, Dariusza Sz. Powiedział, że pieniądze od siebie i dwóch pozostałych przedstawicieli burmistrza w radzie – oficjalnie na działalność polityczną partii – przekazywał zastępcom Piotra Cz. – najpierw Wojciechowi Wilkowi, byłemu posłowi PO, który dziś jest dyrektorem Kancelarii Prezydenta Lublina, a później Krzysztofowi Babiszowi – obecnie to lubelski kurator oświaty.
– Zdziwiło mnie, że składki na cel polityczny są płacone bez pokwitowań, do ręki – mówił świadek. – Potrafiłem sobie wyobrazić sprawę kilkukrotnego płacenia takiej kwoty, ale kiedy miało to charakter stały, budziło to nie tylko moje emocje, ale i moich kolegów z rady – stwierdził i dodał: Traktowaliśmy to jako konieczność, obowiązek, który nie podlegał dyskusji.
Poprosiliśmy o komentarz oskarżanych przez świadka polityków. – To są bzdury. Już w prokuraturze zaprzeczyłem tego typu insynuacjom – stwierdza stanowczo Wojciech Wilk.
– To kłamstwa – ucina zarzuty Krzysztof Babisz.
To nie jedyna sprawa, jaką rozpatruje sąd. Zarzuty dotyczą też m.in. tzw. sprawy alpejskiej, czyli wyjazdu burmistrza, jego żony i dyrektorów szkół na szkolenie w Alpy. Zdaniem prokuratury, był to zwyczajny wypad na narty opłacony z publicznych pieniędzy.
Piotr Cz., który był wczoraj w sądzie, nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Odmówił składania wyjaśnień, nie chciał też odpowiadać na pytania. Na sali sądowej co pewien czas zakładał ciemne okulary. (er)