Co najmniej kilka tygodni upłynie zanim okaże się, czy policjanci, którzy narozrabiali w centrum Lublina, zostaną ukarani. Mężczyzn z Janowa Podlaskiego za podobną zadymę kara spotka znacznie szybciej.
– Krzyczeli, że oni przecież wchodzą wszędzie. Wymachiwali policyjnymi blachami – opowiada nam jeden ze świadków zdarzenia.
Mężczyźni byli tak agresywni, że w końcu ktoś wezwał policję. – Wtedy awanturnicy skierowali swoją agresję w kierunku interweniujących policjantów – opowiada Janusz Wójtowicz, rzecznik KWP w Lublinie. – Jednego z nich musiało obezwładniać aż trzech policjantów – dodaje nasz świadek.
Cała trójka została przewieziona na I komisariat. Tam okazało się, że mieli po ponad 1,5 promila alkoholu. Ale "na dołku” nie spędzili wiele czasu. 32-latek (6 lat służby), 38-latek (8 lat służby) oraz 41-latek (14 lat służby) po ponad godzinie zostali odebrani przez członków swoich rodzin. Tak zdecydował prokurator.
– W związku z zachowaniem funkcjonariuszy oraz powagą tego zdarzenia, zapadła decyzja o przeprowadzeniu wobec nich postępowania dyscyplinarnego, konsekwencją którego może być nawet zwolnienie ze służby – poinformował media w niedzielę po południu rzecznik lubelskiej policji.
Tymczasem dwaj z nich wrócili do pracy już wczoraj. Trzeci jest na krótkim zwolnieniu lekarskim.
W postępowaniu dyscyplinarnym o naruszenie zasad etyki nie bez znaczenia będzie to, jak zachowanie policjantów oceni prokuratura. A to potrwa.
– Nasza jednostka odbierze tylko zawiadomienie od funkcjonariuszy, którzy brali udział w tej interwencji. Potem wystąpi o przekazanie sprawy gdzie indziej, bo na co dzień współpracujemy z trzema policjantami, którzy trafili do komisariatu – mówi Jadwiga Nowak, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ.
Do podobnej awantury doszło w sobotnią noc przed lokalem w Janowie Podlaskim. Tam awanturowało się sześciu pijanych mężczyzn. Również byli agresywni wobec policjantów, którzy przyjechali na interwencję.
Wszyscy trafili do izby zatrzymań, a wczoraj zostały im postawione zarzuty znieważenia policjantów i naruszenia ich nietykalności. W tej sprawie zebranie dowodów zajęło śledczym tylko dwa dni. am