Samoloty z Norwegii i Anglii zamiast w Świdniku lądowały w sobotę w Warszawie. Internauci narzekają, że Port Lotniczy Lublin nie informował należycie o sytuacji.
Nie zabrały, bo na lotnisku doszło do awarii radiolatarni. Pokazuje ona pilotowi, w jakiej odległości samolot znajduje się od pasa. Jak tłumaczy rzecznik Portu Lotniczego Lublin, Piotr Jankowski, za ruch lotniczy na terenie całego kraju odpowiada Polska Agencja Żeglugi Powietrznej i to ona zajmuje się obsługą radiolatarni.
Pasażerowie, którzy wylądowali w Warszawie, zostali przywiezieni autokarami do Lublina. W ten sam sposób linia lotnicza dostarczyła pasażerów ze Świdnika na Okęcie – poinformował w niedzielę Piotr Jankowski.
Internauci komentujący sytuację na naszym forum skrytykowali obsługę PLL za kłopoty ze zdobyciem informacji. Z wpisów wynika, że nie można jej było znaleźć stronie internetowej portu, problemy z jej uzyskaniem mieli także pasażerowie czekający na miejscu oraz ludzie próbujący się dodzwonić do biura informacji lotniskowej.
– To jest niepoważne. Nikt nie podał, że samolot nie wyląduje w Świdniku. W dalszym ciągu nie da się dodzwonić do punktu informacji – pisali internauci.
– Takie awarie czasami się zdarzają i trzeba się z tym pogodzić. Jednak dla braku informacji nie ma wytłumaczenia – napisał na naszym forum Piotrek.
– Zaczyna mi to przypominać nasz PKS. W okienku nie dowiesz się nic, biletu nie kupisz, bo sprzedaje kierowca w autobusie. I nie chodzi o awarię tylko podejście do pasażera – pisze Gość. Podobnych opinii było więcej. Piotr Jankowski nie chciał się dziś do nich ustosunkować. – Jest niedziela, poproszę pytania mailem w poniedziałek.
W sobotę wieczorem serwisanci PAŻP naprawili radiolatarnię. Następny samolot ma wylądować na lotnisku Lublin w poniedziałek o godzinie 13.40.
(łm, er)