![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![Wczoraj Sąd Okręgowy w Lublinie ostatecznie nie uwzględnił apelacji byłego dyrektora (Maciej Kaczano](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2013/2013-02/LUBLIN_130219733_AR_-1_0.jpg)
To jedna z nielicznych spraw, które zakończyły się prawomocnym wyrokiem dla urzędnika za doprowadzenie do przyjęcia do pracy po znajomości.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Śledztwo przeprowadziła lubelska delegatura Centralnego Biura Antykorupcyjnego, do której w 2010 roku zgłosił się ktoś z rodziny kobiety, która nieco wcześniej dostała posadę w Wydziale Komunikacji UM w Lublinie. Opowiedział, że konkurs był ustawiony.
Kobieta najpierw pracowała w wydziale w zastępstwie chorej urzędniczki. Potem Ratusz ogłosił konkurs na stałą posadę. Pięciu kandydatów dostało do rozwiązania test – m.in. z wiedzy o pracy samorządu i znajomości kodeksu postępowania administracyjnego.
Jedna z kandydatek miała jednak ułatwione zadanie, bo wiedziała, jakie będą pytania. Przed konkursem testy wraz z odpowiedziami przekazał jej Paweł D., ówczesny zastępca dyrektora wydziału. Kobieta najlepiej "zaliczyła” test. Dostała posadę.
– Sąd Rejonowy przeprowadził postępowanie niezwykle wnikliwie – oceniła sędzia Beata Garczyńska, uzasadniając wyrok. – Wymierzona kara nie jest zbyt surowa.
Po wpłynięciu do sądu aktu oskarżenia Paweł D. poszedł na zwolnienie lekarskie. Dopiero po blisko roku – wiosną 2011 roku – otrzymał wypowiedzenie z pracy.
Czytaj też:Zawsze drugi, czyli jak szukałem pracy w lubelskich urzędach