Nóż i atrapa bomby. Oto, co kontrolerom Urzędu Lotnictwa Cywilnego udało się przemycić przez strefę kontroli na lubelskim lotnisku. Szczegóły sprawy pozostają tajemnicą.
O porażce służb ochrony lotniska poinformowała wczoraj Gazeta Wyborcza. Według jej ustaleń, jednemu z kontrolerów udało się przejść przez bramki wykrywające metalowe przedmioty do hali odlotów. Kontroler miał mieć ukryty w rozporku scyzoryk. Przedstawicielom ULC udało się również przemycić w bagażu podręcznym trzy atrapy bomb.
Według naszych ustaleń, służba ochrony lotniska nie wykryła nie tylko noża i podejrzanych przedmiotów w bagażach podręcznych. Jak ustaliliśmy, kontrolerzy umieścili atrapę bomby również w bagażu głównym, który ze stanowisk odprawy miał trafić do luku samolotu.
Nie wiadomo, czy to koniec wpadek. Pewne jest jednak, że władze portu muszą poprawić procedury i zrealizować zalecenia ULC. Urząd będzie to sprawdzał. Kolejna porażka może oznaczać karę finansową lub nawet cofnięcie licencji na działalność. Przedstawiciele portu lotniczego nie wypowiadają się na temat kontroli.