Komendant straży ochrony Portu Lotniczego Lublin zwolnił się z pracy. Kilka dni wcześniej zewnętrzna kontrola ujawniła poważne braki w systemie bezpieczeństwa portu.
Urząd potwierdza, że sprawdzał lotniskową kontrolę, ale na temat wyników milczy. W tej sprawie nie wypowiadają się również władze portu. Potwierdzają jednak zmiany kadrowe. Witold Kieliszek, komendant straży ochrony lotniska, poprosił o rozwiązanie umowy za porozumieniem stron.
– Nie ma to żadnego związku z informacjami o rzekomej kontroli – zapewnia Piotr Jankowski, rzecznik portu. – Komendant po prostu chce zmienić pracę. Nosił się z tym zamiarem od dłuższego czasu. Zarząd wyraził zgodę na rozwiązanie umowy.
Fatalne wyniki kontroli ULC oznaczają, że lubelskie lotnisko będzie musiało wypełnić szereg zaleceń urzędu. W przeciwnym razie ryzykuje karę finansową lub nawet odebranie licencji na działalność. Czy udało się już wprowadzić jakieś zmiany w systemie bezpieczeństwa?
– Robimy wszystko zgodnie z procedurami – zapewnia Jankowski. – Lotnisko działa normalnie.
Straż ochrony wydaje się pracować na zwiększonych obrotach. Sprawdzanie pasażerów środowego lotu do Londynu było wyjątkowo staranne. Niemal każdy podróżny przechodził przez bardzo dokładną kontrolę osobistą. Kiedy już ochrona sprawdziła, czy pasażer nie przenosi czegoś podejrzanego w spodniach, pod kołnierzykiem koszuli czy w skarpetkach, przychodził czas na kontrolę bagażu podręcznego.
Na tym nie koniec. Straż ochrony zostanie wzmocniona. We wtorek władze portu zakończyły rekrutację na cztery stanowiska w tej formacji. Zgłosiło się ponad 300 osób. Port poszukuje również menedżera ds. bezpieczeństwa.