Anonimowy autor poinformował we wtorek późnym wieczorem lubelskie redakcje, że zawiadomił Centralne Biuro Antykorupcyjne o tym, że szef PiS w Lublinie, Krzysztof Michałkiewicz, opłaca z pieniędzy biura poselskiego telefon swojej żony. – To nieprawda. Ktoś podpuszcza prasę w brzydki sposób – komentuje poseł.
Żona posła Michałkiewicza pracuje w miejskim Centrum Kultury w Lublinie. Poseł zapewnia, że numer telefonu wymieniony w zawiadomieniu to numer jej telefonu służbowego.
– Ja nie mogę opłacać służbowego telefonu żony i tego nie robię – mówi Michałkiewicz. Dopytywany dodaje, że żona nie ma innego telefonu.
– Ktoś podpuszcza prasę w brzydki sposób – uważa Michałkiewicz. – Coraz ciekawiej dzieje się w Lublinie. Można opluć każdego za to tylko, że należy do PiS.
Michałkiewicz przypomina, że w niedzielę radni klubu "Wspólny Lublin” (powstał po rozłamie w klubie PiS) napisali otwarty list, w którym wypomnieli jego żonie, że jest zatrudniona w miejskiej instytucji i korzystała również z publicznych dotacji na swoje przedsięwzięcia.
W samym PiS trwa ostra walka o władzę. W najbliższą sobotę w Lublinie odbędą się wybory do zarządu miejskich struktur.