– Krzyże w miejscach tragicznych wypadków drogowych stoją nielegalnie – grzmi Marek Poznański, poseł Ruchu Palikota. I apeluje do zarządców dróg o ich usunięcie. – Jesteśmy urzędnikami, ale też ludźmi – odpowiadają drogowcy.
– Rozumiem, jak ktoś w miejscu wypadku postawi mały drewniany krzyżyk czy położy wieniec. Ale pojawiają się też wielkie żelazne krzyże, a nawet kapliczki. To niebezpieczne – przekonuje.
Poznański rozpoczyna walkę z przydrożnymi krzyżami podpierając się odpowiedzią ministra transportu na swoją interpelację w tej sprawie.
– Lokalizowanie w pasie drogowym np. pomników jest możliwe pod warunkiem uzyskania zezwolenia zarządcy drogi i uiszczenia stosownej opłaty – tłumaczy Tadeusz Jarmuziewicz, wiceminister transportu. I dodaje, że obiekty postawione nielegalnie zarządca drogi powinien usunąć.
– Zdarza się, że ludzie zgłaszają się do nas z takimi wnioskami, ale najczęściej po tragedii są pogrążeni w bólu i nie myślą o wizycie w urzędzie – mówi Władysław Rawski, zastępca dyrektora lubelskiego oddziału GDDKiA. – Tak drastycznych działań, jak usuwanie krzyży, nie prowadzimy. Jestem urzędnikiem, ale też człowiekiem – dodaje.
– A jak uderzę samochodem w taki krzyż, to kto mi wypłaci odszkodowanie? Zarządzający drogą, który był taki ludzki, czy może ktoś inny? Jak zwykle zabierzemy się za temat, kiedy wydarzy się jakaś tragedia – mówi Poznański.
– Krzyż jest znakiem wiary w życie wieczne, tradycyjnym sposobem upamiętnienie tragedii. Znakiem, który powinien skłonić nas do refleksji – tłumaczy ks. Podstawka. I dodaje: – Ludzie mogą nie wiedzieć, że na postawienie krzyża trzeba mieć pozwolenie. Tym bardziej, że państwo nie interweniuje i nawet budując autostrady przenosi przydrożne krzyże.
Poznański dopytywał też ministerstwo w sprawie przydrożnych drzew, które również uważa za niebezpieczne. Teraz pisze interpelację dotyczącą wielkich reklam, które często stają przy drogach bez odpowiednich pozwoleń.