Miały służyć edukacji ekologicznej i ściągać do miasta turystów z całej Polski. Niestety uschły. Pakistańskie palmy zostały już wykopane, ich miejsce zajmą gatunki rodzimych drzew
– Palmy są atrakcją, która wpływa na zainteresowanie naszym zalewem. Pełnią rolę promocyjną – podkreślał Piotr Cz. ówczesny burmistrz Kraśnika. Przekonywał też, że miasto chce wykorzystać drzewa do… edukacji ekologicznej. Zapowiadał nawet konkurs dla szkół. – Każda wybierze sobie swoją palmę, nazwie ją i będzie się nią opiekować.
Palmy swoich imion nigdy się nie doczekały.
Nie przetrwały już pierwszej zimy. Urzędnicy liczyli na to, że może odbiją, więc uschnięte kikuty "zdobiły” bulwar aż do tegorocznych wakacji. – Palmy zostały wykopane na początku lipca – informuje Dariusz Kalinowski z Urzędu Miasta w Kraśniku.
– Spodziewałem się, że tak skończą – mówi Dariusz Pawelec z firmy "Enklawa Zieleni”, który na zlecenie Urzędu Miasta sprowadzał palmy z Pakistanu. I dodaje: – Drzewa były źle zabezpieczone na zimę. Wiem jak to trzeba było zrobić, ale nikt mi takiej usługi nie zlecił.
Nowa ekipa rządząca w kraśnickim Ratuszu nie zostawia na pomysłach swoich poprzedników suchej nitki. – Zakup tych palm to była wyjątkowa marnotrawność publicznych pieniędzy. Nie było żadnych szans, aby przyjęły się w naszym klimacie – mówi Michał Mulawa, rzecznik Urzędu Miasta w Kraśniku.
Nowych palm w Kraśniku nie będzie. Będą za to rodzime drzewa i krzewy. Jakie? Tego jeszcze nie wiadomo. – W najbliższym czasie zlecimy przygotowanie koncepcji na zagospodarowanie zieleni m.in. w tym miejscu. To będzie rodzima roślinność – mówi Mirosław Włodarczyk, burmistrz Kraśnika. I dodaje: Nad zalewem może być pięknie i bez palm.
Urzędnicy mają kilka koncepcji na zmiany na promenadzie. – Myślimy o różnych formach rekreacji. Zastanawiamy się np. nad postawieniem altanki – dodaje burmistrz Kraśnika.
– Może kupimy też leżaki, albo postawimy brodziki dla dzieci – dodaje rzecznik Mulawa. – Najpierw jednak musimy przeanalizować, jakie to będą koszty.