W środę na półfinałach okręgu zamojskiego swoją przygodę z Pucharem Polski zakończyły: Tomasovia i AMSPN Hetman Zamość
Jeszcze w pierwszej połowie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał jednak Arkadiusz Smoła. I po przerwie piłkarzom Tomasza Orłowskiego grało się znacznie trudniej.
Efekt? Cztery stracone gole i koniec przygody z Pucharem Polski.
– W sobotę mamy mecz ligowy i w związku z tym postanowiłem dać szansę młodzieży. Mimo wszystko mam pretensje do chłopaków, bo oddaliśmy drugą połowę bez walki.
Rywale byli za to bardzo zmobilizowani. Zresztą każda z ich bramek to były stadiony świata. Najpierw strzał z 25 metrów, później wolej, szczupak i na koniec przewrotka – mówi trener Tomasovii Tomasz Orłowski.
Bohaterem gospodarzy był zwłaszcza Dawid Reszczyński, który po zmianie stron zapisał na swoim koncie klasycznego hat-tricka.
– W pierwszej połowie też graliśmy nieźle, ale to przeciwnik strzelał gole. Po przerwie wreszcie piłka zaczęła wpadać do siatki. Czy traktujemy ten wynik jako niespodziankę? Na pewno tak, ale liczyliśmy, że uda się pokonać Tomasovię. Gdybyśmy w to nie wierzyli to nie byłoby sensu wychodzić na boisko – przekonuje prezes Kryształu Edmund Kawka.
Po zwycięskim debiucie w meczu ligowym z Izolatorem Boguchwała (2:1) trener Hetmana Jacek Paszkiewicz tym razem musiał się pogodzić z pierwszą porażką. Jego podopieczni w drugim środowym półfinale ulegli na wyjeździe Ładzie 1945 Biłgoraj 0:1.
Zawody były bardzo wyrównane, a o zwycięstwie gospodarzy przesądził dopiero gol Sebastiana Skrzypka, zdobyty w 110 minucie. Podopieczni Ireneusza Zarczuka mogli strzelić bramkę tuż przed końcem regulaminowego czasu gry, ale wówczas Bartłomiej Wołoszyn dosłownie o centymetry minął się z piłką.
– Fajnie, że udało się wygrać, bo nasz stadion odwiedziło w środę niemal 1000 osób. Myślę, że kibice się nie nudzili i obejrzeli całkiem niezłe spotkanie. Oba zespoły dały pograć zmiennikom, ale z przebiegu meczu moim zdaniem byliśmy lepsi o to jedno trafienie.
Różnicę w naszym przypadku zrobili rezerwowi. Bartłomiej Hajduk zaliczył asystę, Sebastian Skrzypek gola, a naszą grę w środku poukładał Siergiej Sawczuk. Wszyscy weszli do gry w trakcie zawodów – mówi trener Łady Ireneusz Zarczuk.