- Jest to zbiórka publiczna, której cel nie jest realizowany. Ktoś, kto gromadzi te środki, posługuje się wizerunkiem cierpiącej rodziny i nie tylko ich oszukuje, ale też każdego, kto wpłaca pieniądze na chore dziecko - powiedziała Katarzyna Antkowiak, adwokat. Policja zajęła się sprawą nieuczciwego gromadzenia pieniędzy pod przykrywką pomocy choremu chłopcu. Jedna z wrocławskich firm, podająca się za instytucję charytatywną, zaproponowała pomoc matce samotnie wychowującej piątkę dzieci, w tym poważnie chorego syna. Mateusz od urodzenia cierpi na celiakię trzewną, chorobę, przez którą nie trawi glutenu. Pilnie potrzebuje pieniędzy na jedzenie i rehabilitację, bo ledwo chodzi. Przedstawiciele firmy mieli wypłacać matce po 5-10 zł, sprzedając w tym celu pocztówki na rynku we Wrocławiu. Dzięki nagraniu z ukrytej kamery okazało się, że firma wykorzystująca historię dziecka, miesięcznie może obracać nawet kilkudziesięcioma tysiącami złotych.