ROZMOWA Z Sergiuszem Prusakiem, bramkarzem Górnika Łęczna
– Zagraliśmy słabe spotkanie i na pewno po meczu nie było wesoło, ale to nie znaczy, że atmosfera w drużynie siadła. Ona nadal jest znakomita, po prostu coś zacięło się w nasze grze i jak najszybciej musimy się przełamać.
• Po stracie drugiej bramki i czerwonej kartce dla Patrika Mraza sprawialiście wrażenie pogodzonych z porażką, ale po tym, jak z boiska wyleciał Radosław Pruchnik, złapaliście wiatr w żagle.
– Gdy rozluźniły się szeregi rywali, było nam łatwiej zaatakować. Strzeliliśmy kontaktowego gola, mogliśmy też wyrównać, niezłą sytuację miał Bartek Niedziela. W końcówce nawet ja pobiegłem pod bramkę rywali, chciałem strzelić bramkę, ale nie wyszło i wróciliśmy do domu bez punktów. Nie da się wygrać meczu na tak ciężkim terenie, grając dobrze tylko przez dziesięć, piętnaście minut.
• Dwie porażki z najgroźniejszymi rywalami mocno skomplikowały waszą sytuację w tabeli.
– Bardzo szkoda tych porażek, nawet remisy byłyby dla nas dobre, ale czasu już nie cofniemy. Zrobiło się trochę nerwowo, bo z pięciu punktów przewagi ostały się tylko dwa. Ciągle jesteśmy jednak na miejscu premiowanym awansem. W żargonie piłkarskim mówi się, że awans robi się z tymi słabszymi i właśnie z nimi musimy wygrywać.
• Teoretycznie powinno być już z górki, bo mecze z najgroźniejszymi rywalami macie już za sobą, ale Dolcan Ząbki czy Olimpia Grudziądz również mogą być bardzo niewygodnymi przeciwnikami.
– To prawda, szczególnie Dolcan to mocny zespół, który niejednemu faworytowi urwał już punkty. Nie możemy oglądać się jednak na rywali, jeśli zagramy na swoim normalnym, wysokim poziomie, wygramy. Na razie koncentrujemy się jednak na niedzielnym meczu z Energetykiem Rybnik, w którym chcemy zmazać plamę z ostatnich spotkań.
• Domowe spotkania do tej pory wiosną wychodziły wam bardzo przeciętnie. Nie jest trochę tak, że usztywnia was gra przed własną publicznością?
– Nie ma żadnej presji. To chodzi o coś innego, drużyny, które do nas przyjeżdżają, grają bardzo defensywnie, murują bramkę i ciężko zdobyć pierwszemu gola. Gdy jednak to się uda, tak jak z Miedzią Legnica, później gra się już dużo łatwiej.