Rada Miasta Puławy zaapelowała w poniedziałek o natychmiastowe zabezpieczenie polskiego przemysłu chemicznego przed obcymi wpływami. Rani oczekują od rządu i ministra Karpińskiego działań, które utrzymają strategiczną pozycję Grupy Azoty.
- Nie mamy w tej kwestii żadnych uprawnień, ale trudno pozostać głuchym na obawy pracowników, którzy w większości są mieszkańcami naszego miasta - tłumaczył powody zwołania sesji i projektu stanowiska w tej sprawie prezydent Puław Janusz Grobel.
Kilka tygodni temu Rosjanie kupili 2,78 proc. akcji naszego potentata chemicznego i w sumie mają już ponad 20 proc. jego akcji, przy 33 proc. Ministerstwa Skarbu Państwa. Zdaniem związkowców przekroczenie tego progu daje Acronowi możliwość wprowadzenia swojego przedstawiciela do Rady Nadzorczej.
- To pozwoliłoby Acronowi otrzymywać informacje dotyczące chociażby naszych rynków zbytu, czy technologii. Może to sprawić, że nasza produkcja będzie niesprzedawalna i skutkować jej stopniowym ograniczaniem, wygaszaniem linii produkcyjnych, a w efekcie zwolnieniami pracowników - mówił Andrzej Jacyna, szef zakładowej "Solidarności”.
O tym, że takie rozwiązanie jest mało prawdopodobne zapewniał prezes zarządu Grupy Azoty Paweł Jarczewski. W podobnym tonie wypowiedział się pochodzący z Puław minister Skarbu Państwa Włodzimierz Karpiński, który pojawił się na sali obrad godzinę po rozpoczęciu sesji. - Pragnę uspokoić, że Grupa Azoty, w tym jej filar, Zakłady Azotowe "Puławy” jest podmiotem strategicznym dla polskiej gospodarki. Przygotowujemy też działania prawne zmierzające do podniesienia tego znaczenia - deklarował, nie zdradzając jednak, o jakie dokładnie działania chodzi.