Miały być swego rodzaju wizytówką i witać podróżnych lądujących na lubelskim lotnisku. Zdjęcia landartów Jarosława Koziary obiegły cały świat. Dzieła artysty musiały jednak zniknąć z powodu programu ochrony susła perełkowanego, który występuje na tym terenie
Szybko okazało się, że artysta nie będzie mógł zrealizować wszystkich swoich zamierzeń i będzie musiał ograniczyć się tylko do wykoszenia wzorów w trawie według przygotowanego projektu. A to dlatego, że planowany landart znajdował się na terenie objętym programem ochrony susła perełkowanego.
Spacer z kosiarką
Efekty pracy artysty były jednak widoczne, a wykonane z powietrza zdjęcia landartu obiegły cały świat.
- Pisały o tym Los Angeles Times, Al Jazeera, portale internetowe z Brazylii czy Meksyku. Te fotografie zaczęły żyć w przestrzeni internetowej, dzięki czemu mogli fascynować się nimi ludzie po drugiej stronie globu - mówi Jarosław Koziara.
Cała instalacja zajęła powierzchnię 96 hektarów. Jej głównym motywem było olbrzymie słońce, którego promienie tworzyły trójkąty, o bokach o długości 50 metrów.
- Wykonanie tylko tych elementów oznaczało ponad trzykilometrowy spacer z kosiarka w wysokiej trawie, co było grubszą męką - przyznaje autor. - W sumie była to dwutygodniowa praca, w której uczestniczyło od trzech do pięciu osób. Bo przed koszeniem wzorów trzeba było wszystko wykreślić.
Nie udało się stworzyć innych elementów uwzględnionych w projekcie artysty. - Pierwotnie znajdowały się w nim gwiazdy oraz kosmiczna pszczoła latająca wokół nich - mówi Koziara. - Ostatecznie one nie powstały, bo wszystko przestało być zabawne i zasadne.
Pozamiatane
Prace miały ograniczyć się tylko do wykoszenia projektu w trawie. Ale i to nie był koniec. Teraz po obrazach nie ma śladu. Po przeprowadzonym w lipcu przesiedleniu 60 susłów z rezerwatu Popówka na Zamojszczyźnie w celu ratowania świdnickiej kolonii, cały teren został skoszony. - Pozabierali paliki, wykosili, wszystko zostało pozamiatane - mówi artysta.
- Przeprowadzone przez nas przesiedlenia wymagały doprowadzenia trawy do równej wysokości. Po takiej operacji powinna ona mieć od 5 do 10 centymetrów, żeby suseł mógł ukryć się przed drapieżnikami i spokojnie żerować - tłumaczy Paweł Duklewski, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. - Pan Koziara dostał od nas listę warunków, jakie musi spełnić. Nie jesteśmy przeciwni temu, żeby dalej tworzył, ale musi zmienić lokalizację, albo znaleźć rozwiązanie, które pogodzi obecność susła z tego typu działalnością. Wszystko zależy od niego.
Musi być równowaga
Koziara nie ukrywa radości z faktu, że zdjęcia jego landartu pokazywały media na całym świecie. - Dobrze, że funkcjonuje to w przestrzeni internetowej, ale co z tego, skoro lotnisko ma problem z wciągnięciem tego do swojej strategii marketingowej - mówi.
- Cieszymy się, że te dzieła powstały w naszym sąsiedztwie, z pewnością była to ciekawostka dla pasażerów lądujących na naszym lotnisku. Ale rozumiemy też, jakimi prawami rządzi się chroniona kolonia susła. W tej kwestii musi być zachowana równowaga - mówi Piotr Jankowski, rzecznik Portu Lotniczego Lublin.
Tego nigdzie nie było
Koziara na swój projekt dostał 10 tysięcy dofinansowania z Urzędu Marszałkowskiego. 8 tysięcy dołożył lubelski Urząd Miasta.
- Uznaliśmy, że to inicjatywa na tyle promująca województwo, że postanowiliśmy ją wesprzeć. To ciekawe, że przylatujący do nas goście mogli być witani w taki sposób - podkreśla Beata Górka, rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego.
- Dla nas było ważne, że tego typu instalacji w pobliżu pasa startowego do tej pory nie było w żadnym miejscu w Europie - dodaje Beata Krzyżanowska, rzeczniczka prezydenta Lublina.
Czy zatem oba samorządy wrócą w przyszłości do tego pomysłu?
Na to pytanie nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
- Z dużą dozą determinacji pokazałem, jak to może wyglądać. Mogę kontynuować tę zabawę, ale nie chcę walczyć z susłami, ani zmuszać nikogo do współpracy. Jeśli ktoś uzna, że to ma sens, to możemy działać. Jeśli nie, mówi się trudno - podsumowuje Jarosław Koziara.
Lotnisku nie odpuszcza
Jarosław Koziara od 2011 roku organizuje swój Landart Festiwal, podczas którego swoje dzieła tworzą artyści zajmujący się tą formą sztuki. Co roku impreza odbywa się w innym miejscu. Zakończona nie tak dawno czwarta edycja miała miejsce na terenie Roztoczańskiego Parku Narodowego.
- W 2015 roku prawdopodobnie przeniesiemy się na Podlaski Przełom Bugu i będziemy działać w tamtej przestrzeni - zapowiada. - Ale temat lotniska nie jest totalnie odpuszczony i mam nadzieję, że uda się do niego wrócić. Ale do tego potrzebna jest dobra wola wielu podmiotów.
Zdjęcia na wystawie
Ci, którym nie było dane obejrzeć landartów Koziary z lotu ptaka, będą mogli obejrzeć je na zdjęciach. W poniedziałek o godz. 16 będzie miał miejsce wernisaż wystawy w lubelskim ratuszu. Znajdzie się na niej 21 fotografii wykonanych z powietrza, przedstawiających landart w sąsiedztwie lotniska. Ekspozycja będzie wisieć przez dwa tygodnie.