Firma pogrzebowa wynajęta, ksiądz umówiony, klepsydry rozwieszone. Ale zamiast pogrzebu jest radość. 91-letnia pani Janina Kołkiewicz z Ostrowa Lubelskiego w chłodni zakładu pogrzebowego wróciła do życia.
- Ani mnie, ani mojej poprzedniczce, która przez 30 lat kierowała urzędem, podobna sytuacja się nigdy nie przytrafiła -przyznaje Henryk Klementewicz, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Ostrowie Lubelskim. - Nawet nie wiem jak to nazwać. Cud?
To był czwartek, 6 listopada. - Rano wróciłam z pracy. Chciałam zrobić cioci i sobie śniadanie - opowiada pani Bogumiła. - Mąż zauważył, że w pokoju cioci jest za cicho, że się nie odzywa. Myśleliśmy, że zasłabła, bo już dwa razy była taka sytuacja. Teraz ciocia się nie ruszała. Nie oddychała, nie wyczuwałam żadnego tętna. Miała zamknięte usta i oczy.
Rodzina powiadomiła lekarza rodzinnego, który po badaniu stwierdził zgon 91-letniej kobiety. - Dwie godziny ciocia leżała na swoim łóżku - kontynuuje kuzynka. - Później przyjechała firma pogrzebowa, żeby zabrać ciało do chłodni. Panowie wynosili ciocię na noszach. Dalej nie dawała żadnych oznak życia. Nogi miała zimne jak lody.
Rodzina zaczęła przygotowywać się do pogrzebu. Zawiadomiono księdza, rozwieszono klepsydry. - Pogrzeb miał być w sobotę - opowiada pani Bogumiła. - Martwiliśmy się z mężem, że mało osób przyjdzie. Ciocia jest osobą samotną, nigdy nie wyszła za mąż. Nie miała też dzieci.
91-latka została z powrotem przywieziona do domu. - Była bardzo zmarznięta. Z panią doktor ogrzewaliśmy ciocię termoforem - opowiada kuzynka. - I jak widać ma się dobrze. Z apetytem zjadła sama zupę i dwa naleśniki.
• Jak się pani czuje?
- Jako tako, dobrze - odpowiada 91-latka i z uśmiechem pozuje do zdjęć.
Urzędnicy i lekarka, która wypisała akt zgonu, nie kryją zaskoczenia. - Nie wiem jak to możliwe. Do dziś jestem w szoku - przyznaje lekarka. - 28 lat pracuję w zawodzie. Pierwszy raz mi się coś takiego przytrafiło.
- Będę unieważniał akt zgonu sądownie. Odbywa się to w postępowaniu nieprocesowym - zapowiada kierownik USC w Ostrowie Lubelskim. - O tym, co się stało, dowiedziałem się dzień później. Informacja o zgonie tej osoby nie wyszła poza moją księgę.