Frances Harrison niczym Hitchcock zaczyna od trzęsienia ziemi by potem tylko podkręcać atmosferę. Co chwilę odrywam wzrok, odwracam głowę, odkładam książkę, biorę głęboki oddech...
Na Sri Lance nie ma ropy, ani innych bogactw naturalnych, są tylko palmy kokosowe chylące się nad rajskimi plażami i wzgórza pokryte plantacjami herbaty. Przy cichym przyzwoleniu wielkich tego świata i ONZ, gdy na plażach południowej części wyspy wypoczywali turyści z Europy i Stanów Zjednoczonych, na piaskach północnego wybrzeża "wylegiwały się (…) trupy”.
Czytałem wiele reportaży dt. współczesnych konfliktów, czytałem też wiele opracowań historycznych o tych z dawnych lat. Żadna dotychczasowa lektura nie wstrząsnęła mną tak jak "Do dziś liczymy zabitych. Nieznana wojna w Sri Lance".
Jest to zbiór ludzkich historii: dziennikarza, lekarza, zakonnicy, nauczycielki, matki, wolontariusza, bojownika i sklepikarza, naocznych świadków ostatnich miesięcy wony domowej w Sri Lance. Rozmawia z nimi Frances Harrison, wieloletnia korespondentka BBC w Azji Południowo-Wschodniej i działaczka Amnesty International.
Są to przejmujące do szpiku kości świadectwa heroizmu zwykłych ludzi, którzy byli w stanie dokonać niemożliwego – przeżyć. Wszyscy oni liczyli przecież "że społeczność międzynarodowa nie dopuści do rzezi ludności cywilnej”. Pozostawieni jednak zostali samym sobie. Z lenistwa, naiwności, czy zwykłej głupoty?
"To było surrealistyczne doświadczenie: słuchać przy wtórze huku wybuchających pocisków, jak sekretarz generalny ONZ chwali władze Sri Lanki za przestrzeganie tymczasowego rozejmu. Medialne relacje z wojny były do tego stopnia oderwane od rzeczywistych wydarzeń, że lankijski rząd mógł spokojnie zapewniać, iż nie toczą się żadne walki, w momencie kiedy były one najcięższe.”
Harrisson stara się nie oceniać i za pośrednictwem swoich rozmówców zdać w miarę bezstronną relację z tego co wydarzyło się na tej tropikalnej wyspie. Widać co prawda, z którą stroną sympatyzuje, lecz jej prywatne poglądy nie wpływają na rzetelności publikacji. Swoją pracę opiera na solidnych danych liczbowych i wielokrotnie zweryfikowanych źródłach szczegółowo opisanych w aneksach i przypisach.
W jasny sposób nakreśla też skalę wydarzeń pisząc: "Nie licząc Iraku, Afganistanu i Darfuru, wojna domowa w Sri Lance przyniosła prawdopodobnie większe straty w ludziach niż jakikolwiek inny konflikt w obecnym stuleciu, a mimo to mało kto o niej słyszał.”
"Bezkarność sprawców zbrodni wojennych w Sri Lance stanowi jasny sygnał dla innych państw represyjnych, że lankijski model walki z wewnętrznym buntem nadaje się do naśladowania.” Warto pamiętać o tym wybierając kolejny kierunek swoich urlopowych wojaży.
* Paweł Hadrian – wiceprezes Stowarzyszenie Klub Podróżników Sapay, organizator Lubelskich Spotkań Podróżniczych "Kontynenty”. O świecie pisze na blogu sapayclub.com, a o podróżach kulinarnych na zdrowszejedzenie.pl