Dwaj młodzi ludzie okradli zbrojownię przy sanktuarium w Kodniu. Zabrali kusze, szable i sztylety. Kiedy mundurowi chcieli zatrzymać jednego ze złodziei, jego ojciec próbował podpalić radiowozy i interweniujących policjantów.
W poniedziałek rano mundurowi dostali zgłoszenie o włamaniu do zbrojowni. Znajduje się ona na kalwarii przy kodeńskim sanktuarium. Łupem włamywaczy padły kusze, dwie szable oraz sześć sztyletów. Wartość przedmiotów to około 1,5 tys. złotych. Policjanci szybko ustalili, że niektóre łupu trafiły do jednego z bialskich lombardów.
– Mundurowi zatrzymali 25-letniego mieszkańca gm. Piszczac, który mógł mieć związek ze zdarzeniem – informuje Jarosław Janicki, oficer prasowy bialskiej policji. – Policjanci pojechali także do Kodnia wykonać czynności z kolejną osobą podejrzewaną o współudział w tym przestępstwie.
Chodziło o 19-latka. Kiedy kryminalnymi rozmawiali z chłopakiem w jego domu, ojciec nastolatka polał benzyną stojące na zewnątrz radiowozy. Zauważył to jeden z policjantów.
– Kiedy wybiegł na zewnątrz, został oblany przez 53-latka benzyną po oczach i uderzony wlewem plastikowej bańki w oko – dodaje Janicki. – W momencie obezwładniania napastnika przez drugiego funkcjonariusza, 53-latek trzymał już w ręku zapałki.
Ojciec nastolatka trafił do aresztu. Policjanta przewieziono do szpitala. Po udzieleniu pomocy lekarskiej został zwolniony. Mężczyzna ma ranę oka i podrażnione spojówki. Za kraty trafili również podejrzani o włamanie 19-latek z Kodnia oraz 25-latek z gminy Piszczac. Grozi im do 10 lat więzienia.