Sędzia z Chełma miała tworzyć dokumenty do spraw, które się nigdy nie odbyły oraz nakłaniać protokolantów do fałszowania protokołów. Ale na razie za to nie odpowie. I nie wiadomo, kiedy to może nastąpić.
W środę w Sądzie Dyscyplinarnym miała rozpocząć się rozprawa wobec Anny C., sędzi Sądu Rejonowego w Chełmie. Rzecznik dyscyplinarny zarzuca jej m.in. „tworzenie zdarzeń procesowych, które nigdy nie miały miejsca”. Stanęło na tym, że Sąd Dyscyplinarny zawiesił tę sprawę do czasu zakończenia postępowania karnego, które jeszcze się nie rozpoczęło.
Problem w tym, że aby przeprowadzić postępowanie karne wobec Anny C. Sąd Apelacyjny w Lublinie najpierw musi pozbawić ją immunitetu.
– Uchwałę w tej sprawie, łącznie z udzieleniem prokuratorowi rejonowemu w Lublinie pozwolenia na pociągnięcie Anny C. do odpowiedzialności karnej, Sąd Apelacyjny podjął już 5 listopada 2014 r. – mówi Barbara du Chateau, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Lublinie. – Jednocześnie zawiesił ją w czynnościach służbowych oraz obniżył wynagrodzenie.
Anna C. odwołała się jednak do Sądu Najwyższego. Ten 14 kwietnia 2015 r. uchylił orzeczenie niższej instancji, nakazując ponowne rozpatrzenie tej sprawy. Kolejna rozprawa o uchylenie immunitetu została wyznaczona na 10 sierpnia.
Rzecznik dyscyplinarny skierował do Sądu Dyscyplinarnego już dwa wnioski dotyczące przewinień sędzi Anny C. W pierwszym z października 2014 r. zarzucił jej podrobienie wyroku w sprawie karnej i poświadczenie nieprawdy w protokole. W drugim wniosku z marca 2015 r. jest mowa o poświadczeniach nieprawdy i to w czterech sprawach. Wszystkich przewinień Anna C. miała dopuścić się we Włodawie.
Poświadczając nieprawdę sędzia miała zmuszać do fałszerstw protokolantów. Jeden z nich, chociaż poskarżył się przełożonym, że jest nakłaniany do takich praktyk, i tak został zawieszony i czeka na proces. Rzecz w tym, że prokuratura nie może zakończyć postępowania w jego sprawie dopóki nie przesłucha Anny C. W efekcie Artur M., protokolant z Włodawy, od ponad pół roku dostaje tylko połowę swojego wynagrodzenia.
O poczynaniach Anny C. zrobiło się głośno po tym, jak w lutym 2014 r. do włodawskiej prokuratury dotarł z tamtejszego sądu wyrok w jednej ze spraw.
Tymczasem ten sam sąd poprzez protokolanta Artura M. wcześniej powiadomił prokuraturę, że rozprawa w tej sprawie została odroczona. Reakcją prokuratury było postawienie protokolantowi zarzutu poświadczenia nieprawdy w protokole. W przypadku sędzi było to niemożliwe z uwagi na chroniący ją immunitet.
– Bez względu na wynik postępowania karnego po jego zakończeniu sprawa sędzi Anny C. będzie musiała być jeszcze rozpatrzona w Sądzie Dyscyplinarnym – dodaje Barbara du Chateau.
Po tym, jak Sąd Najwyższy uchylił orzeczenie Sądu Apelacyjnego, Anna C. mogła wrócić do pracy. Podjęła ją już nie w ośrodku zamiejscowym we Włodawie, ale w II Wydziale Karnym Sądu Rejonowego w Chełmie. Z nami nie chciała rozmawiać.