Mariusz Gołaj, który ongiś brał udział w szeregu projektów organizowanych przez słynny Teatr Laboratorium Jerzego Grotowskiego, dziś filar Ośrodka Praktyk Teatralnych Gardzienice zbudował wielką rolę, która na trwałe wpisze się w historię polskiego teatru.
To przedstawienie powinno na stałe wejść do repertuaru Gardzienic, powinno być pokazane na najważniejszych festiwalach teatralnych w Polsce. I natychmiast sfilmowane dla Teatru Telewizji. Recenzja spektaklu „Szósty akt. Po spektaklu”.
Na potrzeby zakończonego w niedzielę Festiwalu „Generator Nadziei” Włodzimierz Staniewski, założyciel i twórca gardzie-nickiego teatru zlecił piątce aktorów z zespołu stworzenie autorskich spektakli. Nie mógł zrobić lepiej, bo dzięki temu doszło do powstania spektaklu „Szósty akt. Po spektaklu” opartego na książce Susan Sontag „W Ameryce”, której bohaterem jest znakomity szekspirowski aktor Edwin Booth i jego teatralna podróż z polską aktorką Heleną Modrzejewską.
Modjeska (tak zapisywano nazwisko Modrzejewskiej na afiszach) była sceniczną partnerką Bootha jako Lady Macbeth, Beatrice z „Wiele hałasu o nic”, Porcja z „Kupca weneckiego” i młodziutka Ofelia z „Hamleta”, gdzie Booth grał Hamleta.
Mariusz Gołaj, który poprosił o reżyserię spektaklu Tomasza Łukasiaka, teatralnego przyjaciela i jednego z najciekawszych reżyserów poszukujących w Europie, wzięli na warsztat rozdział kończący powieść Susan Sontag.
To spowiedź Edwina Bootha, genialny monolog aktora wpatrującego się w kolejną szklankę whisky, który narzeka, płacze, wspomina role i w rozpaczy „uwodzi” Marinę (Helenę Modjeską – w tej roli Katarzyna Gołąb): „Widzisz, moja droga Marino, ufam, że możemy zrezygnować z pani Mariny i pana Bootha teraz, gdy jesteśmy sami, a ja jestem wyczerpany i nasycony oklaskami i tak pijany. Muszę ci powiedzieć, że nie aprobowałem, kiedy przyszłaś na dół sceny i dotknęłaś mnie dziś wieczorem”.
Niepostrzeżenie zaczyna się misterium dotyku bez dotykania kobiety. W tym misterium najbardziej zaskakują skierowane do scenicznej partnerki analizy ról starego aktora, w tym roli Hamleta. Marina/Helena milczy przez prawie cały spektakl, gra spojrzeniem, gestem, ciałem, dopiero na finał następuje krótka wymiana zdań.
Ten fascynujący spektakl o byciu w bólu, miłości i miłosierdziu wymagał wielkiego aktorstwa dramatycznego. Mariusz Gołaj, najbardziej rozpoznawalny aktor Staniewskiego zbudował rolę po mistrzowsku, stając w rzędzie takich aktorów jak Jan Frycz, Jan Peszek, Andrzej Seweryn czy Zbigniew Zapasiewicz.
Na matrycy, wypracowanej wieloletnią praktyką u Staniewskiego stworzył kawał spektaklu, okazał się pojętny uczniem, w dodatku wzbił się ponad rozpoznawalny na całym świecie styl gardzienickiego teatru.
Dykcja, gest, ruch, spojrzenie sprawiły, że fizyczna obecność przeplatała się z obecnością duchową, a duet z Katarzyną Gołąb stawał się aktorską ucztą, w której duch zaprzyjaźniał się z cielesną materią. Aktorską ucztę precyzyjnie zaprogramował reżyser Tomasz Łukasiak, dbając o to, żeby tak łatwopalna mieszanka jak ból i zawód aktor, nie wybuchła na scenie.
W jednej z najpiękniejszych scen spektaklu młoda i piękna aktorka delikatnie dotyka głowy starego aktora. Ten pocałunek czułości zostanie w sercach widzów na długo.
Szósty akt. Po spektaklu
Mariusz Gołaj z gościnnym udziałem Katarzyny Gołąb „Szósty akt. Po spektaklu” reż. Tomasz Łukasiak, muzyka i animacja: Maksymilian Czarnecki; premiera w ramach programu Generator Nadziei/Scena Carmina Burana, premiera 14 października 2023