Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Historia

21 sierpnia 2023 r.
8:10

Historia PLL LOT. Pół wieku nad Atlantykiem

0 A A
Szef nowojorskiej placówki LOT-u na płycie lotniska. W tle Il-62 „Kopernik”
Szef nowojorskiej placówki LOT-u na płycie lotniska. W tle Il-62 „Kopernik” (fot. Archiwum Z. Stabeusza)

Pięćdziesiąt lat temu Polskie Linie Lotnicze LOT rozpoczęły regularne latanie do Stanów Zjednoczonych uruchamiając rejsu na trasie Warszawa-Nowy Jork. Jak do tego doszło jest zdecydowanie warte przypomnienia.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Marzenia LOT-u o rejsach nad Atlantykiem sięgają 1930 roku, drugiego roku istnienia firmy. Kierownictwo objął wtedy inżynier pilot Wacław Makowski, człowiek o umyśle menedżera i temperamencie ułana. Uparcie dowodził, że przyszłością jest komunikacja międzynarodowa, a docelowo transatlantycka.

W 1935 roku przekonał rząd do wyasygnowania środków na wymianę floty z niemieckich junkersów F-13 na amerykańskie douglasy DC-2 i lockheedy L-10A „Electra”. Na przełomie maja i czerwca 1938 roku Makowski z pięcioosobową załogą ożywił wyobraźnię całej Polski. Udał się do USA po odbiór nowoczesnej maszyny Lockheeda – L-14H „Super Electra”.

Z Burbank koło Los Angeles poleciał z międzylądowaniami nad Ameryką Środkową i Południową, Atlantykiem, Afryką, Morzem Śródziemnym i Europą do Warszawy, pokonując 24 tysiące kilometrów w sześć dni. Udowodnił, że latanie do Ameryki jest możliwe w wymiarze komunikacji pasażerskiej. Ruszyły do tego przygotowania, a uruchomienie regularnej linii zaplanowano na 1940 rok. Gdyby nie wojna, świętowalibyśmy więc 83. rocznicę lotów do Stanów Zjednoczonych.

Zgoda Nixona

Sny Makowskiego zaczęły się na powrót śnić dopiero w połowie lat 60. Włodzimierzowi Wilanowskiemu, ówczesnemu dyrektorowi technicznemu LOT-u. Na jawie musiało padać pytanie: czym latać? Zakup najnowocześniejszego samolotu pasażerskiego w bloku wschodnim (na dodatek takiego, jakim poza ZSRR nie dysponował żaden z jego satelitów, i to z przeznaczeniem do latania do USA) był wyzwaniem nie tylko technicznym i handlowym, ale przede wszystkim politycznym.

Podobno Edward Gierek musiał prosić Leonida Breżniewa o zgodę trzy razy. Ostatecznie w marcu 1972 roku, pierwszy LOT-owski Ił-62, z kapitanem Włodzimierzem Suleckim za sterami, wylądował na Okęciu.

Ochrzczono go imieniem Mikołaja Kopernika. Problem był jednak z Amerykanami, programowo niechętnymi bezpośredniej komunikacji lotniczej z „bloku sowieckiego” i dostarczaniem tym samym politycznym oponentom argumentów propagandowych. Zgodę na latanie do USA dostali tylko Czesi.

W końcu maja 1972 roku doszło do historycznego wydarzenia w relacjach polsko-amerykańskich. Po raz pierwszy urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych składa wizytę w Polsce. Z tej okazji oczekiwano jakiegoś gestu, który nastąpił. Richard Nixon oznajmił Edwardowi Gierkowi, że wyraża zgodę na loty do Ameryki. Późnym latem ruszyły z Warszawy pierwsze rejsy czarterowe do Chicago i Nowego Jorku. Rozpoczęto intensywne przygotowania do uruchomienia regularnych połączeń rejsowych. Polski przewoźnik narodowy wchodził do zupełnie innej ligi.

Misja Stabeusza

Placówkę lotowską w Nowym Jorku uruchamiał Zbigniew Stabeusz. Barwna postać o wielkiej fantazji, ozdoba każdego towarzystwa, także amerykańskiego. Był niewątpliwie właściwym człowiekiem na właściwym miejscu i we właściwym czasie. Miał już doświadczenie z kierowania placówkami w Atenach i Kopenhadze. Dla LOT-u znalazł siedzibę pod znakomitym adresem, w wieżowcu pod numerem 500 na Piątej Alei przy 42. Ulicy, w sercu Manhattanu, bo inaczej nie uchodziło. Nie miał też wewnętrznych problemów z zatrudnianiem Polaków z Ameryki.

– Stabeusz przyjął mnie po pięciu minutach rozmowy, dowiedziawszy się, że przyjechałem do Ameryki w wieku jedenastu lat, maturę zrobiłem w szkole katolickiej i ukończyłem studia biznesowe. „Będziesz zastępcą kierownika na lotnisku Kennedy’ego. Jeśli nawalisz, jaja urwę. Cześć!”, wyciągnął rękę. Tak 2 października 1972 r. zostałem pracownikiem LOT-u – wspominał przed laty Chester (Czesław) Paradowski.

Heffner nie przeszedł

Debiut regularnej linii ustalono na 16 kwietnia 1973 roku. Stabeusz chciał uruchomić linię rejsową z hukiem i fantazją. Zgodnie z logiką i tradycją rejs powinien nosić numer LO 001, a powrotny LO 002. Ku dużemu zaskoczeniu zdecydowano się na numerację 006 i 007. Nie wiem, co i komu w Warszawie naopowiadał, ale zrobili, jak chciał.

Kiedy numeracja stała się oficjalna, Stabeusz rozgłosił wśród przedstawicieli innych linii, że jest to rejs dla uczczenia postaci Jamesa Bonda, agenta 007. Cały Nowy Jork oblepiony był akurat plakatami z wizerunkiem Rogera Moore’a w kolejnym odcinku przygód Bonda „Live and Let Die” („Żyj i pozwól umrzeć”) wchodzącym właśnie na ekrany. Mało tego, zaplanował przyjęcie po przylocie „Kopernika” w Playboy Club na Manhattanie.

Podawać miały kelnerki w strojach króliczków, chciał zaprosić Hugh Heffnera, właściciela „Playboya”. Jednak Warszawa tego pomysłu już nie wytrzymała. Magazyn z roznegliżowanymi damami był objęty zapisem polskiej cenzury i próby jego przywożenia do polski ścigane. Minister spraw wewnętrznych Stanisław Kowalczyk doniósł Gierkowi, co się święci i żądał nawet odwołania Stabeusza w trybie nagłym. Skończyło się na zrobieniu mu awantury i ostrzeżeniu, że... kolejnego już nie będzie. Miejsce bankietu zmieniono na Roosevelt Hotel.

Rejs imienia Jamesa Bonda

Rejs 006 przyprowadził na lotnisko Kennedy’ego człowiek legenda, kapitan Damian Żuchowski, obchodzący wtedy 25-lecie latania w Locie, wylatał w nim potem jako pierwszy 10 mln km. W Warszawie samolot żegnano z wielką pompą. W Nowym Jorku „Kopernika” witano chlebem i solą. Historię „bondowskiego” rejsu 007 otwierał kapitan pilot Włodzimierz Sulecki, od 1950 r. w firmie. To on przyprowadził „Kopernika” z Moskwy. Doczekał w Locie latania na Boeingach. Jedna z najbarwniejszych postaci naszego narodowego przewoźnika. Partner w sam raz dla… Jamesa Bonda.

Sen o Boeingu

Obecność LOT-owskich Iłów-62 na Atlantyku nie przeszkadzała intensywnym rozmowom polskiego przewoźnika z amerykańskimi producentami – Boeingiem i Douglasem. Ze względu na Rosjan musiały być prowadzone bardzo dyplomatycznie.

D y re k t o r Wi l a n ow s k i wiedział jednak, że aby się rozwijać i konkurować z liniami zachodnimi, opcja amer ykańskich maszyn w polskiej flocie pasażerskiej jest nieuchronna. Boeing zużywał trzykrotnie mniej paliwa, załoga kabiny liczyła dwie osoby zamiast pięciu, a stopień komputeryzacji pilotażu i obsługi czynił go o niebo bezpieczniejszym od Iliuszyna. Ze względów politycznych w końcu lat 70. o wymianie można było jedynie pomarzyć. Gierek nie chciał ryzykować.

Czarne karty

14 marca 1980 r. „Kopernik” w „bondowskim” rejsie 007, pilotowany przez kapitana Pawła Lipowczana uległ katastrofie. Dzielny pilot resztką sterowności pokierował maszynę na teren fortów. Zginęli wszyscy - 87 osób. Między innymi znana piosenkarka Anna Jantar. W połowie lat 80. wraz z uruchamianiem dalekowschodnich linii do Pekinu i Singapuru odżyła idea zakupu maszyn amerykańskich. 9 maja 1987 roku z Okęcia wystartował w locie czarterowym do Nowego Jorku Ił-62M „Kościuszko”.

W okolicach Grudziądza zawrócił w z związku z awarią silnika i pożarem w ładowni. Maszyna, mimo bohaterskiej walki pilota, nie doleciała do Warszawy, spadła na las kabacki. Ostatnie słowa kapitana Zygmunta Pawlaczyka do wieży brzmiały: „Do widzenia, kochani. Cześć. Giniemy!”.

Śmierć poniosły 183 osoby. Pożegnanie Pawlaczyka odbiło się szerokim echem. Sprawa bezpieczeństwa rosyjskich Iliuszynów dojrzała do rozwiązania. Znów była to delikatna kwestia w stosunkach z Moskwą. Czasy jednak inne. Jesienią 1988 roku ówczesny premier Mieczysław Rakowski podjął decyzję o zakupie dwóch maszyn w zakładach Boeinga w Seattle. Kontrakt sfinalizował szybko szef LOT-u, Jerzy Słowiński. Pierwszy Boeing 767-200ER otrzymał imię „Kraków”.

Maszyna wylądowała na Okęciu w kwietniu 1989 r., prowadzona pewnie przez kapitana Władysława Wójcickiego. Niebawem z Seattle doleciała „Warszawa”. Polacy znów zaczęli sami decydować, jak i czym chcą latać nad Atlantykiem. W 1993 roku odszedł na zawsze Zbigniew Stabeusz. Na jego pogrzebie nie było nikogo z kierownictwa LOTu. Jedynie kilku pracowników linii, którzy zachowali go w pamięci.

Puenta Dreamlinera

15 listopada 2012 roku, w Warszawie wylądował pierwszy LOT-owski Boeing 787 Dreamliner, pilotowany przez kapitana Jerzego Makulę. W dniu 15 listopada 2012 roku (czwartek) PLL LOT stał się pierwszym europejskim posiadaczem samolotów B 787 Dreamliner i jednym z pierwszych na świecie.

Samolot otrzymał rejestrację SP-LRA. Został oblatany 18 października 2012 roku z rejestracją N1026G. Na historyczny lot 14 listopada 2012 roku z Evarrett koło Seattle i z lądowaniem 15 listopada na Okęciu w Warszawie, który pilotował kapitan Jerzy Makula, lotniczy mistrz nad mistrze, piszący te słowa otrzymał zaproszenie.

Flota Dreamlinerów polskiemu przewoźnikowi narodowemu służy do dziś. Każde polskie dziecko wie, że „dream” to po naszemu „sen”. Niech się dobrze śni. Także w niebie Zbigniewowi Stabeuszowi, którego miałem okazją poznać, kiedy uruchamiał azjatycką linię narodowego przewoźnika do Bangkoku i dalej do Singapuru. Pozostanie w historii PLL LOT na zawsze.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Pożar ciężarówki na drodze ekspresowej. Są utrudnienia

Pożar ciężarówki na drodze ekspresowej. Są utrudnienia

Na drodze S12/S17 doszło do pożaru pojazdu dostawczego. Zablokowany jest prawy pas ruchu

Renomowana strzelnica w Lublinie SCHRON

Renomowana strzelnica w Lublinie SCHRON

Szukasz ekscytującej rozrywki w Lublinie? Znudziły Ci się zwykłe wyjścia do kina, restauracji, czy na basen i potrzebujesz odrobiny adrenaliny? Jest na mapie Lublina miejsce, gdzie można świetnie bawić się zarówno samemu, jak i z grupą przyjaciół.

Czym jest postcrossing? Czy to dobry pomysł na hobby?

Czym jest postcrossing? Czy to dobry pomysł na hobby?

Na pewno wiele osób zastanawia się, czym jest postcrossing. To międzynarodowy projekt, który pozwala na wysyłanie i otrzymywanie pocztówek od osób na całym świecie. Jego historia zaczęła się w roku 2005 za sprawą Portugalczyka Paulo Magalheasa. Dzisiaj w programie zarejestrowanych jest kilkaset tysięcy osób z ponad 200 krajów.

Grad zniszczył lubelskie uprawy malin. Dramat w owocowym zagłębiu

Grad zniszczył lubelskie uprawy malin. Dramat w owocowym zagłębiu

Niedzielny grad zdewastował uprawy owoce w okolicach Opola Lubelskiego, Chodla, Przytyku, Białowody, Wandalina, Chruśliny, Urzędowa, Bełżyc. Dziś do rolników jedzie Krzysztof Komorski, wojewoda lubelski.

Granica nie do przejścia dla wroga. Presja nielegalnej migracji rośnie

Granica nie do przejścia dla wroga. Presja nielegalnej migracji rośnie

Rząd chce jeszcze bardziej umacniać polską granicę z Białorusią. Specjalne fortyfikacje mają odstraszyć wroga. „Tarcza Wschód” pochłonie 10 mld złotych.

Cenna wygrana Granicy Dorohusk. Wyniki chełmskiej klasy okręgowej

Cenna wygrana Granicy Dorohusk. Wyniki chełmskiej klasy okręgowej

Bug Hanna podzielił się punktami z Unią Rejowiec. Skromna zwycięstwo Granicy Dorohusk w Izbicy z Ruchem. Brat Siennica Nadolna rozbił outsidera Unię Białopole, a Spółdzielca Siedliszcze zremisowała z Orzeł Srebrzyszcze 1:1

Budowa Lubelskiego Lipca ’80 trwa od roku. Wykonano 1/3 planu
LUBLIN

Budowa Lubelskiego Lipca ’80 trwa od roku. Wykonano 1/3 planu

— Prace przebiegają zgodnie z harmonogramem — mówi wiceprezydent Artur Szymczyk. Przedłużenie ulicy Lubelskiego Lipca ’80 połączy dworzec metropolitalny i Arenę Lublin z ulicą Krochmalną.

Jak zlecić transport ładunku do Austrii?

Jak zlecić transport ładunku do Austrii?

Przygotowanie ładunku do przewozu jest tylko jednym z kilku czynności, które należy wykonać. Czeka Cię jeszcze zapewnienie pełnej dokumentacji, wybór firmy transportowej i określenie sposobu przewozu towaru. Sięgnij po kompletny poradnik, który pomoże Co zlecić transport ładunku do Austrii w 5. krokach!

Lubelskie sokoły z nowoczesnym sprzętem

Lubelskie sokoły z nowoczesnym sprzętem

Shani, Borowy oraz Chmielowa zostały "ubrane" w nowoczesne nadajniki telemetryczne, które pozwolą monitorować ich życie po opuszczeniu gniazda.

Ile zarobi nowy prezydent Zamościa? Trochę mniej niż poprzednik

Ile zarobi nowy prezydent Zamościa? Trochę mniej niż poprzednik

O około 300 złotych niższe pobory będzie otrzymywał Rafał Zwolak w porównaniu z Andrzejem Wnukiem, swoim poprzednikiem na stanowisku prezydenta Zamościa.

Kradli sprzęt budowlany i rolniczy. Grozi im do 10 lat więzienia

Kradli sprzęt budowlany i rolniczy. Grozi im do 10 lat więzienia

Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji zatrzymali grupę przestępczą, która zajmowała się kradzieżami maszyn rolniczych i budowlanych. Skradziony sprzęt legalizowali metodą na tzw. klona

Jestem z Lubartowa. To moje miejsce
MAGAZYN
galeria

Jestem z Lubartowa. To moje miejsce

Najważniejsze jest odnalezienie swojego miejsca, akceptacja tego miejsca i akceptacja siebie takim, jakim człowiek jest. Porządek z samym sobą. To nas zabezpiecza przed różnymi przeciwnościami losu – ROZMOWA z Markiem Danielkiewiczem, poetą, prozaikiem i malarzem, który 18 maja o godz. 16 będzie miał benefis w Muzeum Ziemi Lubartowskiej

Dwójka nowych radnych. Przejęli mandaty po wiceprezydentach
Zamość

Dwójka nowych radnych. Przejęli mandaty po wiceprezydentach

W kwietniowych wyborach mandatów nie zdobyli, ale do Rady Miasta Zamość weszli, bo zajęli miejsca zwolnione przez dwójkę nowych wiceprezydentów. Na ostatniej sesji Katarzyna Szargało-Szkałuba i Grzegorz Podgórski złożyli ślubowanie.

Bądźmy ostrożni, ale nie panikujmy. Nie każde ugryzienie oznacza boreliozę
Dzień Wschodzi
film

Bądźmy ostrożni, ale nie panikujmy. Nie każde ugryzienie oznacza boreliozę

W porannej rozmowie Dzień Wschodzi, gościem jest prof. Joanna Krzowska-Firych, Kierownik Kliniki Leczenia Chorób Zakaźnych Instytutu Medycyny Wsi. To najbardziej wyspecjalizowana w regionie jednostka zajmująca się m.in. boreliozą, czy odkleszczowym zapaleniem opon mózgowych.

Walka o baraże trwa w najlepsze. Wyniki zamojskiej klasy okręgowej

Walka o baraże trwa w najlepsze. Wyniki zamojskiej klasy okręgowej

Ważna wygrana Victorii Łukowa w Majdanie Starym nad Tanwią. Derbowe starcie Pogoni 96 Łaszczówka i Korony Łaszczów na remis

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium