Za niespełna dwa tygodnie do Hrubieszowa przyjedzie Janar Kokk, pokerzysta który „za karę” w przegranym zakładzie musi spędzić miesiąc na Lubelszczyźnie. Estończyk cieszy się na to przymusowe osiedlenie i liczy na partyjkę z mieszkańcami miasta.
O sprawie pisaliśmy wczoraj. Podczas ubiegłorocznego Cash Game Festival pokerzyści Martin ,,Franke” von Zweigbergk i Janar Kokk założyli się o to, kto będzie lepszym graczem turnieju. Ustalili, że przegrany będzie musiał przez cały kolejny rok płacić zwycięzcy po 5 euro dziennie lub przeprowadzić się do wskazanej przez niego miejscowości.
Kokk wybrał tę drugą opcję. Wygrany szukał dla niego nowego lokum, a kluczem w poszukiwaniach była jak największa odległość od dużego lotniska, morza, oceanu i jezior oraz jak najmniejsza liczba dróg prowadzących do miejscowości. Wybór padł na Hrubieszów, w którym pechowy gracz spędzi czas od 31 maja do 30 czerwca i nie będzie mógł go opuścić nawet na jeden dzień.
– Świetna sprawa! – śmieje się pracownik warsztatu samochodowego w Hrubieszowie. – Wprawdzie nasze miasto wybrano, bo to prawdziwa dziura, ale możemy pokazać teraz całemu światu, że nie jest u nas tak źle. To może być sposób na promocję, na przyciągnięcie turystów.
Władze miasta także zauważyły potencjał w przyjeździe Estończyka. – Skontaktowałam się z Janarem Kokkiem, wysłałam mu zaproszenie w imieniu mieszkańców – przyznaje Marta Majewska, zastępca burmistrza Hrubieszowa. – Jego przegrany zakład jest dla nas doskonałym sposobem na reklamę.
Wprawdzie Hrubieszów został wybrany z uwagi na jego niedostatki, ale chcemy udowodnić, że pobyt u nas nie jest karą. Wręcz przeciwnie. Mamy wiele do zaoferowania: zabytkową architekturę, wielokulturowość, kuchnię kresów. Jestem przekonana, że Janar Kokk wyjedzie od nas z przeświadczeniem, że był to bardzo udany miesiąc i będzie naszą żywą reklamą.