Czy na nielegalne składowisko odpadów pod Hrubieszowem trafiały materiały niebezpieczne dla zdrowia ludzi i zwierząt? Sprawdzają to katowiccy biegli
Zamojska Prokuratura Okręgowa, która prowadzi postępowanie w sprawie nielegalnego wysypiska śmieci w Strzyżowie (pow. hrubieszowski), właśnie otrzymała opinię z Ośrodka Badań i Kontroli Środowiska sp. z o.o. w Katowicach. Zadaniem biegłych było przeanalizowanie przekazanych jej próbek odpadów pobranych ze składowiska.
– Katowiccy biegli mieli ponad dwa miesiące na wydanie opinii – mówi Bartosz Wójcik, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu. – Niestety ich wnioski w naszej ocenie okazały się niepełne. Dlatego spółka została zobowiązana do przedstawienia opinii uzupełniającej. Chodzi nam o konkretną odpowiedź na pytanie, czy zbadane próbki to w myśl art. 183 Kodeksu Karnego odpady lub substancje, które mogły zagrozić życiu lub zdrowiu wielu osób lub spowodować zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach.
Prokurator Wójcik nie ukrywa, że są przesłanki pozwalające podejrzewać, że do Strzyżowa razem z typowymi śmieciami komunalnymi trafiały odpady i substancje niebezpieczne dla środowiska.
– Jeśli to się potwierdzi, to nie pozostanie nic innego, jak wytypować bezpośrednich sprawców i pociągnąć ich do odpowiedzialności – dodaje prokurator Wójcik. – Będą oni musieli liczyć się z karą od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Z wytypowaniem potencjalnych sprawców śledczy nie powinni mieć problemu. Już na początku śledztwa funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie wkroczyli do pomieszczeń spółki Krusz-Piask oraz współpracujących z nią firm. To właśnie Krusz-Piask z Leżajska prowadziła rekultywację wyrobiska w Strzyżowie. Pod tym pretekstem miała nielegalnie zwozić tam z różnych zakątków kraju odpady komunalne.
– Firma zajmowała się przetwarzaniem odpadów wydobywczych i gruzu. Do tej pory nie mieliśmy tej spółce nic do zarzucenia – mówiła nam latem pracownica hrubieszowskiego starostwa. – Decyzję na przeprowadzenie rekultywacji starostwo wydało jej w kwietniu 2014 r. W dokumencie tym zostały wyszczególnione materiały, jakie mogły być użyte, czyli humus, kompost, gruz czy piasek. Potem z Urzędu Gminy w Horodle zaczęły do nas docierać sygnały, że do Strzyżowa przywożone są zmieszane śmieci.
Pierwszą kontrolę na terenie wyrobiska w Strzyżowie polegającą na wykonaniu sondażowych wykopów przeprowadzili 7 sierpnia pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lublinie. Wystarczył jeden ruch łyżką koparki, aby spod warstwy kredy wyjrzały śmieci. Wkrótce potem śledztwo w tej sprawie przejął zespół trzech prokuratorów. Osobiście nadzorowali prace odkrywkowe w strzyżowskim wyrobisku i zabezpieczali próbki do badań.
Jeśli biegli z Katowic odpowiedzą, że próbki nie zawierały materiałów niebezpiecznych, to zamojskim prokuratorom pozostanie skoncentrować się na fałszowaniu dokumentów przewozowych. Już wiadomo, że to co zostało zapisane w papierach nie odpowiadało temu, co w rzeczywistości trafiało na wysypisko.