27-latek nie żyje, a jego młodszy o rok kolega z raną nogi trafił do szpitala. Obaj zostali ugodzeni ostrym narzędziem, najpewniej nożem. W niedzielę policja zatrzymała podejrzewanego o zbrodnię 34-latka. Wiele wskazuje na to, że nie był to atak na przypadkowych ludzi.
Sobota, ok. godz. 21.30, ul. Narutowicza w Lublinie. Policjanci otrzymują zgłoszenie o dwóch rannych mężczyznach przed spożywczym marketem. Ofiary mają obrażenia zadane ostrym narzędziem, prawdopodobnie nożem.
– Kiedy funkcjonariusze pojawili się na miejscu zdarzenia, załoga karetki pogotowia prowadziła reanimację mężczyzny. Jednak w wyniku odniesionych obrażeń 27-latek zmarł, nie udało się go uratować – relacjonuje podkom. Anna Kamola z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Drugi z młodych mężczyzn, 26-letni mieszkaniec Lublina, został przewieziony do szpitala.
26-latek został ranny w nogę, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Nożownik, który zaatakował mężczyzn, uciekł z miejsca zdarzenia.
– Przez kilka godzin na miejscu przestępstwa pracowała grupa dochodzeniowo-śledcza – opisuje podkom. Kamola. – Policjanci pod nadzorem prokuratora prowadzili oględziny, zabezpieczali ślady, przesłuchiwali świadków.
Sprawdzany był też monitoring. Równocześnie rozpoczęły się poszukiwania sprawcy, m.in. z udziałem psa tropiącego. Pies nie podjął jednak tropu. Policjanci mieli pewne podejrzenia, kto może mieć związek z popełnionym przestępstwem.
W niedzielę, wczesnym popołudniem, policjanci z Komendy Miejskiej Policji i Komendy Wojewódzkiej Policji zatrzymali 34-letniego mężczyznę w jednym z mieszkań w Lublinie. Jest podejrzewany o atak przed sklepem. Jak ustaliliśmy, jego zatrzymanie było „dynamiczne i uczestniczyło w nim wielu policjantów”.
Prawdopodobnie już w sklepie pomiędzy grupą mężczyzn doszło do sprzeczki, a później do tragicznych wydarzeń na ulicy. Dotarliśmy do rannego mężczyzny, by zweryfikować tę wersję wydarzeń. Nie chciał jednak rozmawiać z dziennikarzami. Siedział na szpitalnym łóżku w otoczeniu znajomych.
Milczą również pracownice sklepu, przed którym doszło do tragedii. – Nie udzielamy żadnych informacji – usłyszeliśmy od ekspedientek.
Nieoficjalnie ustaliliśmy, że zarówno zatrzymany w sprawie mężczyzna, jak też ofiary nożownika byli już wcześniej znani lubelskiej policji.
>>>