Lubelska Szkoła Lider wprowadziła całkowity zakaz ładowania na terenie placówki telefonów komórkowych i innego sprzętu elektronicznego. Powód? Uczniowie grają zamiast się uczyć.
Zaledwie kilka godzin po wywieszeniu zakazu informacja o nim przedostała się do internetu. Komentujących go internautów najbardziej wzburzyło nie samo wprowadzenie zakazu, ale to, że w ogłoszeniu na ten temat wypunktowano przepisy prawa mówiące o tym, że za kradzież energii grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.
– Oczywiście w szkole nikt nie będzie wyciągał takich konsekwencji – uspokaja Ewa Szady, dyrektor Szkoły Lider. – Chcemy jednak, żeby uczniowie zrozumieli, że to, co robią, jest zabronione przez prawo.
Dyrekcja podkreśla, że za wprowadzeniem zakazu nie stoją względy finansowe.
– To decyzja rady pedagogicznej, która ma na celu zdyscyplinowanie uczniów. Bardzo często zdarza się, że uczniowie na lekcjach grają na swoich telefonach. Potem ładują je i robią to znowu. Nie możemy się na to godzić – podkreśla Szady. – Z telefonów można korzystać jedynie na przerwie. Jeśli komuś bateria w komórce wyładuje się, to w sytuacji alarmowej będzie mógł ją naładować w sekretariacie lub skorzystać z telefonu stacjonarnego.
Uczniowie szkoły są zdziwieni zakazem, ale nie krytykują go. – Telefon można naładować w domu, a jeśli używa się go do dzwonienia, a nie do grania na lekcji czy korzystania z portali społecznościowych, to na pewno się nie rozładuje – mówi Kinga, jedna z uczennic szkoły.
– To nie jest jakiś zakaz, który bardzo nas poruszył. W szkole musi panować rygor, a rzeczywiście niektórzy za dużo sobie pozwalali – dodaje inna uczennica.