Z uwagą przeczytałem wywiad z konsulem ukraińskim w Lublinie panem Wasylem Pawlukiem, który ukazał się w „Dzienniku Wschodnim ” 3 czerwca 2016r., autorstwa pana Waldemara Piaseckiego pt. „Nie dajmy się podzielić wrogowi”…
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Kto obserwuje sytuację na Ukrainie ten wie, że bardzo dużym problemem staje się tam wzrost znaczenia sił nacjonalistycznych, odwołujących się do spuścizny ideowej Stepana Bandery i Dmytro Doncowa. Już nie tylko samorządy, ale także władze centralne w Kijowie gloryfikują Ukraińską Powstańczą Armię oraz jej dowódców kierujących wyrzynaniem Polaków na Wołyniu i Podolu jak np. Romana Szuchewycza ps. „Taras Czuprynka” czy też Dmytro Klaczkiwskiego ps. „Kłym Sawur”. Do najbardziej aktywnych w walce o gloryfikację zbrodniarzy z UPA należą działacze partii „Swoboda” , z której wywodzi się właśnie pan … Pawluk.
Dlaczego dziennikarz nie pyta
Niestety, prowadzący rozmowę dziennikarz nie pyta konsula o rzeczy niewygodne dla Ukraińców, co więcej przyjmuje bezkrytycznie nawet najbardziej absurdalne wypowiedzi. Pawluk twierdzi np., że najważniejsze jest „szacunek i wzajemne poważanie” pomiędzy naszymi narodami.
Jak się więc ma do tego sytuacja z kwietnia poprzedniego roku, gdy w czasie wizyty w Kijowie prezydenta Komorowskiego ukraiński parlament (dwie godziny po wystąpieniu w parlamencie polskiego przywódcy zapewniającego o poparciu i pomocy Ukrainie) uchwalił ustawę uznającą bojowników Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii za „walczących o niepodległość Ukrainy” oraz usankcjonował prawo zakazujące krytykowania działań UPA?
Wspólnie broniliśmy naszych Ojczyzn?
Jako humorystyczną należy traktować wypowiedź pana Pawluka, że „przeciwko naszym wrogom zawsze byliśmy razem i wspólnie broniliśmy naszych Ojczyzn”. Dziwne, że ta wypowiedź nie zainteresowała przeprowadzającego wywiad pana Piaseckiego?
W XX stuleciu jedynie kilka miesięcy miało miejsce wspólne działanie militarne wojsk polskich z oddziałami Semena Petlury przeciwko Rosji bolszewickiej. Jak się to ma do krwawych walk polsko-ukraińskich 1918-19 o Lwów i Małopolskę Wschodnią, czy też przede wszystkim w kontekście ludobójstwa popełnionego przez bandy UPA na 150 tysiącach Polaków z Wołynia, Podola, Pokucia, Ziemi Lwowskiej, Podkarpacia czy też południowo-wschodniej Lubelszczyzny? Zapomniana jest sprawa antypolskiego powstania, przygotowanego przez OUN, jakie miało wybuchnąć we wrześniu 1939r., które Niemcy odwołali po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow (niektóre bojówki OUN jednak wtedy wystąpiły atakując wycofujące się polskie oddziały i mordując uchodźców).
Ludobójstwo to nie epizod
W kolejnym pytaniu pan Piasecki pyta o Rosję w kontekście stosunków polsko-ukraińskich i… sam sobie odpowiada. Panu Pawlukowi nie pozostaje nic innego, jak tylko potwierdzić tezę prowadzącego wywiad, zawartą zresztą w tytule tekstu. Tak najłatwiej – po prostu winny jest ten trzeci…
Jako najbardziej skandaliczne należy uznać pytanie pana Piaseckiego, cytuję: „Co powinno zostać zrobione, aby TRUDNE i ZŁE EPIZODY) naszej historii przestały dzielić?” Jak polski dziennikarz, w polskiej gazecie, może nazywać „epizodem” fakt bestialskiego wymordowania 150 tysięcy Polaków, w zdecydowanej większości kobiet i dzieci, często za pomocą siekier i innych narzędzi rolniczych?!
Prowadzący wywiad idzie wyraźnie śladem niektórych polskich polityków, którzy ludobójczą rzeź Polaków nazywają „tragicznym epizodem działań UPA”. Odpowiedź pana Pawluka zasługuje na uznanie, mówi on o potrzebie powiedzenia prawdy o naszej wspólnej historii, co doprowadzi do przebaczenia i pojednania. Tyle tylko, że działania państwa ukraińskiego gloryfikującego OUN i UPA temu nie sprzyjają, aby miało miejsce przebaczenie musi nastąpić wcześniej potępienie zbrodni i godne upamiętnienie pomordowanych.
Chcę zwrócić uwagę, że tylko ok. 5 proc. miejsc, gdzie leżą szczątki Polaków pomordowanych na Wołyniu i Podolu, jest w jakikolwiek sposób upamiętniona krzyżem – pozostałych kości do dzisiaj walają się w chaszczach, rowach lub nad nimi rośnie zboże.
Dlaczego milczy IPN, KUL, UMCS?
W kontekście uwag zawartych powyżej należy zwrócić uwagę na działania szefa ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Wołodymyra Wiatrowycza. W swojej książce „Druga wojna polsko-ukraińska 1942-47” nie tylko wybiela zbrodnie UPA, ale także kłamliwie twierdzi, że to polskie oddziały AK i BCh, właśnie na Lubelszczyźnie, w roku 1942 rozpoczęły masowe mordowanie Ukraińców (według tego „historyka” rzeź wołyńska była następstwem tych działań!).
Kilka miesięcy temu Wiatrowycz dokonał kolejnego oszustwa, sprzeciwiając się upamiętnieniu w Starokonstantynowie pod Winnicą na Ukrainie cichociemnego Leonarda Zub-Zdanowicza, pochodzącego z tamtych terenów. W swoim liście do mera miasteczka napisał, że oddział Zdanowicza „mordował Ukraińców w mieście Zamość i okolicach”. Jest to absurd – zgrupowanie Zdanowicza nigdy bowiem nie przebywało na tych terenach (krótko jedynie stacjonowało w Puszczy Solskiej)! Niestety, to Wiatrowycz obecnie prowadzi ukraińską politykę historyczną, jest on autorytetem dla tamtejszych polityków, innych historyków czy też studentów. Czy jest możliwe pojednanie z kłamcą wołyńskim? Tak swoją drogą to dziwna jest sytuacja, że obrzucanie kalumniami polskiej partyzantki na Lubelszczyźnie nie spotyka się z jakąkolwiek reakcją lubelskiego IPN-u, wydziałów historii KUL i UMCS czy też związków kombatanckich.
Polacy od lat walczą o oddanie kościoła
Jako papierek lakmusowy stanu stosunków polsko-ukraińskich należy uznać sytuację, w jakiej znajduje się kościół p.w. św. Marii Magdaleny we Lwowie (pan Pawluk jako były lwowski radny zna pewnie tę sprawę). Od kilkunastu lat Polacy we Lwowie walczą o oddanie im tego kościoła, co więcej dwa razy urządzali w budynku świątyni okupacyjne strajki głodowe! Niestety władze Lwowa za nic mają pomoc i poparcie Polski (podobna jest sprawa z budynkiem plebani przy kościele p.w. św. Antoniego, także we Lwowie) i uparcie odmawiają zwrotu świątyni. Także polscy politycy (i niestety media) w tej sprawie nabrali wody w usta.
Szkoda, że przeprowadzający wywiad dziennikarz nawet nie próbował zadać ukraińskiemu konsulowi niewygodne pytania dotyczące tematów zasygnalizowanych powyżej. Do pana Pawluka nie możemy mieć pretensji – jak mawiał rodowity lwowiak trener Kazimierz Górski – „tak się gra jak przeciwnik pozwala”.
Jarosław Świderek
Stowarzyszenie Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu z siedzibą w Zamościu
* Śródtytuły pochodzą od redakcji