Pielgrzymi z Lubelszczyzny doszli w piątek tuż po godzinie 11.00 na Jasną Górę. Blisko 2100 osób w 12 dni pokonało około 320 kilometrów
- To był dla nas wszystkich wspaniały i wyjątkowy czas obfitujący wieloma świadectwami - podkreśla ks. Mirosław Ładniak. - Wiele momentów na zawsze wryło się w pamięć. Wspaniałe chwili przeżyliśmy, gdy przyjechała do nas młoda para mieszkająca na stałe w Anglii żeby pobłogosławić ich przed zbliżającym ślubem. Była to też wyjątkowa pielgrzymka, bo jeszcze nigdy nie szło lub nie jechało w wózkach tyle dzieci. Było ich ponad 40. Żeby je uhonorować na trud ostatniego dnia urządziliśmy im „dzień dziecka".
Z trójką dzieci: 4-letnim Igorem, 3-letnią Olą i 17-miesięczną Lilą szło młode małżeństwo z Lublina. To dla nich pierwsza tego typu wyprawa. - Szło się bardzo łatwo. Wszyscy chcieli pomagać w pchaniu wózków. Cały czas byli chętni - śmieje się Iza, mama dzieci. - Najpierw mieliśmy tylko dwa wózki, ale potem nam dowieźli jeszcze jeden. Jesteśmy bardzo szczęśliwi.
Nie brakowało też emerytów. - Jestem seniorką najstarszą w grupie - mówi 82-letnia Maria Nóżka, 18 raz na pielgrzymce - Miałam bardzo dużo pryszczy, ale wszystko już wyleczone. Upał bardzo dokuczał, ale szło mi się wyjątkowo dobrze. Dawałam radę. Dlatego pójdę też za rok. Chcę modlić się za rodzinę żyjąca i za osoby, które już zmarły. Mam trójkę dzieci. Mam się za kogo modlić.
- Szło mi się wyjątkowo dobrze, ani jednego pryszcza nie miałam. Dlatego chodziłam na pielgrzymki i chodzić będę do póki starczy sił - mówi 60-letnia Grażyna Właźniak. - Wśród pielgrzymów jesteśmy bardzo zżyci. Tworzymy wspaniałą wielopokoleniową rodzinę. Kochamy siebie i kochamy Boga. To dodaje skrzydeł i daje siłę na pokonywanie własnych słabości.
O godzinie 13.00 pielgrzymi z Lubelszczyzny wzięli udział w mszy na Błoniach. Po niej część z nich wróciło do domów. Pozostali zostali w Częstochowie, by wziąć udział w uroczystościach 15 sierpnia.