Na drzwiach prywatnego przedszkola zawisło oświadczenie, że nie prowadzą go świadkowie Jehowy. Placówka tłumaczy, że w ten sposób broni się przed oczernianiem przez konkurencję. – To sugeruje, że robimy krzywdę dzieciom – mówią świadkowie Jehowy
– Uznałem, że dla rodziców powierzających nam swoje dzieci to może być ważna informacja – mówi Wiesław Rożek, współwłaściciel przedszkola Strumyk działającego w lubelskiej dzielnicy Czechów. Tłumaczy, że placówka musiała się odnieść do pogłosek jakoby prowadzili ją świadkowie Jehowy.
– Rozpowszechnianie tej informacji przez konkurencję z Czechowa ma na celu odebranie klientów przedszkolu, które cieszy się bardzo dobrą opinią – czytamy w ogłoszeniu, które zawisło na drzwiach Strumyka. Jego współwłaściciel zarzuca konkurencji nieuczciwe zagrania. Twierdzi na przykład, że inne przedszkola informowały rodziców, że w jego placówce od dawna nie ma już wolnych miejsc, chociaż miejsca wciąż były.
– Zdarzało się, że niedługo po tym, gdy wykupywaliśmy ogłoszenie w mediach, ukazywał się uderzająco podobny anons innego przedszkola. Irytowało nas to, ale przechodziliśmy nad tym do porządku dziennego i robiliśmy swoje – mówi Rożek. Dodaje, że postanowił zareagować, gdy jego pracownica została spytana przez koleżankę z innego przedszkola „jak może pracować u świadka Jehowy”. Dlatego wywiesił ogłoszenie, w którym czytamy, że „rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji jest również sprzeczne z etyką pracy nauczyciela i wychowawcy”.
Ale pytań o etykę jest tu więcej, bo świadkowie Jehowy poczuli się dotknięci komunikatem. – Stawia nas w bardzo złym świetle. Sugeruje, że w byciu świadkiem Jehowy jest coś złego i nie powinniśmy zajmować się wychowaniem dzieci, bo zrobimy im krzywdę – uważa pani Beata z Lublina. – To przejaw tego jak jesteśmy postrzegani – dodaje pan Wiesław. – Osoby, które nie mają pojęcia o naszej wierze uważają, że jesteśmy jakimiś niebezpiecznymi dziwakami.
– Absolutnie nie chciałem w jakikolwiek sposób krytykować świadków Jehowy. Mamy wolność wyznania i każdy może wierzyć lub nie wierzyć. Moim celem było poinformowanie rodziców o tym, kim są właściciele przedszkola – odpowiada Rożek. I podkreśla, że jego placówka była i jest otwarta na przedstawicieli różnych wyznań. – Przedszkole nie jest zamknięte dla nikogo.
Zgromadzenie Świadków Jehowy nie zamierza oficjalnie komentować sprawy. – Nie chcemy jątrzyć – tłumaczy Marek Jaworski z działu kontaktu z mediami. – Gdybyśmy wydali oficjalne stanowisko w tej sprawie, weszlibyśmy w otwarty konflikt, a chcemy ze wszystkimi żyć w zgodzie.