Dzięki „Czerwonemu guzikowi życia” Krzysztof Kołtun w porę trafił na oddział kardiologiczny. Jest pierwszym pacjentem z Lubelskiego, któremu pilotażowy projekt być może uratował życie
– Ten guzik rzeczywiście działa i sam się o tym przekonałem – przyznaje 69-letni Krzysztof Kołtun.
Była środa, 11 kwietnia. – Wieczorem dostałem migotania przedsionków – opowiada pan Krzysztof, który od lat leczy się kardiologicznie. – Wziąłem leki. Okazało się jednak, że to nie przyniosło skutku. Wtedy nacisnąłem guzik na bransoletce.
Mieszkaniec gminy Wilkołaz jest jedną ze 135 osób biorących udział w projekcie „Czerwony guzik życia”. To pilotażowy program zdalnej pomocy medycznej, którymi objęci zostali, jako pierwsi w Lubelskiem, mieszkańcy powiatu kraśnickiego. Są wśród nich osoby niepełnosprawne i niesamodzielne. W większości kobiety.
– Projekt został uruchomiony dopiero dwa tygodnie temu i już wiemy, że był bardzo potrzebny, bo dzięki niemu pomagamy ratować zdrowie i życie naszych mieszkańców – podkreśla Andrzej Maj, starosta kraśnicki.
Na początku kwietnia, o czym już pisaliśmy, uczestnicy projektu otrzymali specjalne zestawy. Składają się ze smartfona i bransoletki, którą nosi się całą dobę. Bransoletkę wyposażono w funkcję nadajnika, co pozwala łączyć się z centrum zdalnej opieki medycznej i w razie potrzeby wezwać pomoc. Wystarczy wcisnąć znajdujący się na niej czerwony guzik.
Kiedy zrobił to pan Krzysztof, powiadomieni zostali ratownicy z Centrum Medycznego iMed24 w Krakowie, należącego do komputerowej firmy Comarch.
– Natychmiast skontaktował się ze mną pracownik z krakowskiego centrum – opowiada pacjent. – W trakcie rozmowy telefonicznej okazało się, że 69-latek odczuwa silne osłabienie, duszność oraz uczucie niemiarowej akcji serca – opisuje Daniel Jurkow, szef zespołu ratowników z iMed24.
Wysłał do chorego karetkę pogotowia. – W karetce ratownicy wykonali mi EKG – relacjonuje pan Krzysztof. – Przewieźli mnie do szpitala. Trafiłem na izbę przyjęć, a później na oddział kardiologiczny. W ciągu dwóch dni od tego zdarzenia pracownicy centrum kontaktowali się ze mną kilka razy dziennie, dopytywali o zdrowie. Wyszedłem już ze szpitala, czuję się dużo lepiej.
Dzięki bransoletce Krzysztof Kołtun poczuł się wreszcie bezpiecznie. – Jedyny mankament tego systemu to to, że muszę nosić dwa telefony. Jeden prywatny, a drugi do kontaktu z centrum – mówi z uśmiechem.
Projekt „Czerwony guzik życia”, który realizuje kraśnickie starostwo z 9 gminami powiatu, potrwa 2 lata. Jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej.